piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 9. The greatest fault is to be conscious of none.


**** Lily ****
Od pamiętnego wieczoru, kiedy Harry wyznał mi miłość, prawie nic się nie zmieniło.  O wszystkim opowiedziałam Caroline. Powiedziała, ze dobrze postąpiłam, przecież nie mogłam skłamać i powiedzieć, ze coś jednak do niego czuję. Spotykam się z nim prawie codziennie. Zachowujemy się jak najlepsi przyjaciele. Czuje się przy nim dobrze, jestem po prostu sobą. Przy Harrym nie muszę niczego udawać. Ciągle zachowujemy się jak małe dzieci, śmiejemy się, tańczymy, krzyczymy, wygłupiamy się. Wydaje mi się, ze w końcu zaczynam żyć pełnia życia.  

**** Harry ****

Trzy tygodnie, pełne trzy tygodnie, od kiedy powiedziałem, że ją kocham. Próbuję się przy niej uśmiechać, zachowywać tak, jak by nic się nie wydarzyło.  Chce dla niej jak najlepiej. Wiem, ze muszę o nią dbać i nie mogę dopuścić do tego, żeby na jej twarzy pojawiła się, choć jedna maleńka łza.  Wiem, ze muszę zostać jej przyjacielem. 
-Stary, co jest? - Do pokoju wszedł Louis. -Ciągle myślisz o tym samym? - Pokiwałem ze spuszczona głową.
-Lou, nie wiesz jak to jest kochać bez wzajemności.
-Weź się w garść Styles, znajdź w sobie, choć odrobinę szczęścia. Mam już dosyć patrzenia na Ciebie, kiedy jesteś taki przygnębiony.  
-To nie patrz -rzuciłem krótko. 
-Dobra, nie będę - wstał z miejsca, na którym jeszcze przed chwilą siedział i ruszył w stronę drzwi.  Kiedy już miał wychodzić, odwrócił się ponownie w moją stronę? 
-Wiesz, Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.. -Po tych słowach opuścił moją sypialnie.  Po tych słowach pomyślałem, ze Lou ma rację.  Czas wziąć się za siebie.  Wstałem z łóżka i poszedłem stronę szafy i przebrałem się. Szybkim krokiem zszedłem na dół. 
-wychodzę! -Krzyknąłem tylko.
Odpaliłem auto i pojechałem do najbliższego klubu.  

**** Lily ****

Czekałam już na Harry’ego godzinne. Miał być u mnie o 16, a jest 17.05. Pomyślałam, ze może zapomniał o naszym spotkaniu.  Znalazłam swojego iphona i wybrałam jego numer.  Nie odbierał.  Dzwoniłam 4 razy, za każdym włączała się sekretarka. 
-Wychodzę kochanie!  Mam sesje - Caro wzięła torebkę leząca na sofie i ruszyła w stronę wyjścia. 
-Pa! Powodzenia! - Uśmiechnęłam się do niej ciepło. 
-No i co Lily?  Zostałaś sama, co teraz będziesz robić -mówiłam do siebie. Po chwili bezczynnego siedzenia postanowiłam przeczytać jakaś książkę. Zdecydowałam się na "jedenaście minut" i poszłam przygotować sobie cos do jedzenia i kakao. Wzięłam różne rodzaje ciasteczek i kubek z gorąca cieczą i pomaszerowałam do swojego pokoju.  Usiadłam na łóżku, przykryłam się kocem i zatopiłam w lekturze. Tak przyjemną chwile przerwał mi dzwonek do drzwi.  Spojrzałam na zegarek, była 19. Jak ten czas szybko leci, pomyślałam i zbiegłam na dół? Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.  Przed moim domem stal Harry obściskujący się z jakaś blondyna. Kiedy mnie zobaczyli automatycznie się odkleili. 
-Co tu się do cholery dzieje?! -Krzyknęłam.  Czułam jak coś rozrywa mi się w środku, ale nie wiedziałam, co to takiego.
-Cześć Lily...  -Harry ledwo trzymał się na nogach. - Pomyślałem, że jak będę wracał z imprezy to cię odwiedzę...  -Wymamrotał. Był strasznie pijany. 
-Co?! A to, kto to jest? -Wskazałam palcem na wytapetowaną blondynę. 
-to jest Angie, poznajcie się, Lily, Angie, Angie, Lily...

-Zamknij się i wynoście się stad!- Nie wytrzymałam i zalałam się łzami.  
-Ale Lily... -Nie słuchałam już dłużej tylko zatrzasnęłam Loczkowi drzwi przed samym nosem i pobiegłam do swojego pokoju. 
Złapałam się za głowę, która właśnie zaczęła boleć. Ze złości stłukłam kryształowy wazon Carów. Rozbił się z hukiem na drobne kawałeczki. 
-Cholera...  -Mruknęłam.
Dopiero po dziesięciu minutach ruszyłam się żeby to posprzątać.  Cały czas myślałam o Harrym i tej dziewczynie. Co on zrobił?  Dlaczego się tak opił?.  I dlaczego zamiast mnie wybrał towarzystwo pustych blondynek i alkoholu? Przecież podobno mnie kochał... Nie chciałam dłużej o tym myśleć. Jak najszybciej poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, zaraz potem wskoczyłam do łóżka i zasnęłam.

**** Harry ****

-Wyjdziesz w końcu z tego pokoju?!  -Chłopaki nie dawali za wygraną -otworzysz albo wyważymy drzwi! -Krzyknął Zayn.  
-Dajcie mi święty spokój! -Krzyknąłem i przewróciłem się na drugi bok. 
-Harry, siedzisz tam już od dwóch dni!  Przeginasz! -Nic nie odpowiedziałem tylko leżałem dalej.  Nastała chwila ciszy.  Pomyślałem, ze sobie odpuścili, ale myliłem się. Po chwili usłyszałem trzask i zanim się zorientowałem, co się dzieje chłopaki byli już w środku.  
-Tak jak mówiłem, jeśli nam nie otworzysz wyważymy drzwi, sam tego chciałeś.  -Zayn wyglądał na wyraźnie zadowolonego. 
-Stary, nie możesz się tak zachowywać. Musisz coś z tym zrobić. -Lou usiadł na łóżku. 
-Nic już się nie da z tym zrobić, spieprzyłem sprawę.  -Powiedziałem i zakryłem się poduszką.  
-Tak, spieprzyłeś, jesteś debilem i ostatnim idiotą, ale jako najlepszy przyjaciel radze Ci, idź ją przeproś. -Głos Tomlinsona był stanowczy.  
-Kup jej kwiaty -zaproponował Liam 
- i czekoladki- dodał Niall
- wielkiego pluszaka- krzyknął Zayn. Wszyscy popatrzeliśmy się na niego jak na idiotę. – No, co… dziewczyny lecą na takie coś.- Po chwili dodał- a może jednak nie.
Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz mnie. Przez jakiś czas rozmyślałem, a chłopaki siedzieli w ciszy. Po jakimś czasie postanowiłem:
- kupię jej to wszystko!- Krzyknąłem na cały dom. Jeszcze chwile siedzieli w ciszy w końcu wydarł się Lou
-, na co ty jeszcze czekasz?! Rusz tą dupe i jedź do niej!
Już nie odpowiedziałem nic, tylko poszedłem się przebrać i wybiegłem do samochodu. Z nerwów zapomniałem kluczyków i musiałem wrócić do domu. Po 15 minutach sklepem. Kupiłem wielki bukiet czerwonych i różowych róż, wielkiego misia z serduszkiem, na którym pisało „i love you” i duże pudełko najdroższych czekoladek. O godzinie 16 podjechałem pod jej dom. Wybiegłem, nie mogłem sobie poradzić z tymi rzeczami, ale wiedziałem, że muszę dać radę. Po drodze potknąłem się kilka razy, ale dotarłem pod drzwi. Zacząłem panikować, bałem się i gadałem do siebie to, co jej powiem. Po chwili spostrzegłem, że w drzwiach stoi Cara z surowym wyrazem twarzy.
-, co ty tu robisz?- Spytała ostro
-yyy.. przyssszedłeeem do..do Lily.y- wyjąkałem
- ona nie chce z tobą rozmawiać- już miała zamknąć drzwi mi przed nosem, ale ja byłem szybszy i postawiłem nogę uniemożliwiając jej to.
-co tu się dzieje?!- Zobaczyłem zrozpaczoną Lily. Wyglądała okropnie, ale i tak była piękna. Miała zapłakane i opuchnięte oczy. Wiedziałem, że to przeze mnie tak wygląda. Ścisnęło mi się serce, a łzy napłynęły do oczu. 
-Słuchaj, kochanie, jak chcesz to mogę go kopnąć prosto w jaja. –Caroline odpowiedziała Lily, a ta spojrzała powtórnie na mnie. 
-Czego chcesz? – Spytała oschle, – jeżeli masz zamiar mnie przepraszać to sobie odpuść.
-Lily, posłuchaj mnie, proszę. – Wdarłem się do środka.
**** Oczami lily ****
- Musisz mnie wysłuchać.. – W jego oczach widziałam ból, któremu towarzyszyły łzy. Zrobiło mi się go żal.
-dobra, gadaj, tylko szybko – odparłam. Podszedł bliżej.
-to może ja was zostawię samych. – Cara wyszła i cicho zamknęła za sobą drzwi. 
-Lily.. – Zaczął Harry. –To wszystko dla Ciebie – wręczył mi róże, misia i bombonierkę.
-em, Harry, nie musiałeś, ale dziękuję. – Odebrałam od niego prezenty i odłożyłam na stolik obok. Spojrzałam mu w oczy, a on kontynuował. 
- To nie tak jak myślisz, ta dziewczyna… już nawet nie pamiętam jak ma na imię..- Przerwałam mu.
-To może Cię oświecę, miała na imię Angie, panie Styles. 
-Dobra, teraz to nie ważne, ważne jest, że nic do niej nie czuję, że nie chciałem się z nią całować, że jej nie kocham, to Ciebie kocham, to ty jesteś najważniejsza. Tamtego dnia nie mogłem wytrzymać. Cierpiałem z tego powodu, że mnie nie kochasz i poszedłem na tą imprezę, opiłem się, cholernie żałuję, przepraszam.. 
- Myślisz, że jednym przepraszam wszystko naprawisz? To jesteś w błędzie – rzekłam sucho. – Skąd wiesz, co ja czułam? Ja też cierpiałam. 
-, dlaczego? 
-, Bo kiedy zobaczyłam Cię z tą dziewczyną, myślałam, że serce mi pęknie na pół, załamałam się? Caroline mówiła mi, żebym o tobie zapomniała, ale ja nie potrafiłam, nie mogę. Za bardzo mi na tobie zależy. Wiesz Harry? Przez te dwa dni sobie coś uświadomiłam, że coś do Ciebie czuję. – Wybuchłam płaczem. 
- nie płacz kochanie – Harry zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, nasze twarze się stykały, patrzyliśmy sobie w oczy. Zaczął powoli zbliżać się do mnie. A ja nie mogłam nadal uwierzyć w to, co powiedziałam. Loczek musnął lekko moje usta, a ja ocknęłam się
-Harry, proszę Cię, nie wiem czy jestem na takie coś gotowa.
-Ale sama powiedziałaś, że coś do mnie czujesz - był wyraźnie zasmucony.
-tak, ale to nie jest takie proste, mówiłam Ci już, że nie wiem, co to miłość, nie wiem czy Cię kocham, wiem, że coś czuję, coś, ale nie wiem jak to nazwać. Powiedz mi, czym jest dla Ciebie miłość? Opowiedz mi coś o niej.
- Wydaje mi się, że miłość to... Jakby ci to wytłumaczyć? - Westchnął. - Miłość to takie spacerowanie z kimś na plaży w upalne, letnie po południe. Niebo jest błękitne, czyściutkie i niezagracone żadnym, nawet najmniejszym obłokiem, nie mówić już o deszczowych chmurach. Ogólnie rzecz biorąc, jest pięknie. Miłość jest piękna.
- A jak pada?- Spytałam
- Czekaj, nie przerywaj mi. - Spauzował na chwilę. - Miłość jest piękna - powtórzył. - Ale co będzie, kiedy przyjdzie ulewa? Inaczej, co będzie, jeśli nadejdą jakieś problemy, kłótnie, trudności, a może nawet kryzys? Wtedy, partner wyjmuje z plecaka parasolkę. Jeżeli jej nie ma, to partnerka zacznie szukać. Jeżeli oboje nie będą mieli parasolki, założą sobie bluzki na głowę. Jeżeli i to nie pomoże, schowają się pod drzewem. Jeżeli nie będzie drzewa, znajdą reklamówkę. Jeżeli jej nie znajdą, uciekną do jakiegoś baru. Jeżeli go nie będzie, to… i tak w kółko, i w kółko. A co się stanie, jeśli wszystko nagle skuje mróz i lipiec lub sierpień zamieni się w styczeń? Wtedy jeden partner znajdzie w plecaku dwie kurtki. Jeżeli ich nie znajdzie, zacznie szukać koca. Jeżeli nie udadzą mu się poszukiwania, oboje postarają się przestawić na zimową porę. Razem. Bo nie zawsze jest gorąco, nie zawsze wszystko jest piękne, czasami przychodzą te gorsze, mroczniejsze pory, jak zima.
Zamyśliłam się. Przez chwilę staliśmy w ciszy. 

-rozumiem, już rozumiem, to piękne uczucie, prawda?- Spytałam.
-tak, niesamowite, tak właśnie czuję się przy tobie, niesamowicie.- Znowu się rozpłakałam.
-Dziękuję się za wszystko, ale proszę, muszę to wszystko przemyśleć, prześpię się z tym, poukładam sobie wszystko.- Wydukałam
- dobrze.- Powiedział ze smutkiem Styles i zaczął wychodzić z domu.
- poczekaj!- Krzyknęłam 
- tak?- Spytał się.
  Ja nic nie odpowiedziałam tylko pocałowałam go w policzek. Nie wiem sama, czemu to zrobiłam. Działałam pod wpływam impulsu. 
- do zobaczenia. – Powiedziałam cicho mu do ucha. Harry przytulił mnie mocno a potem poszedł w kierunku samochodu. Pomachałam mu na pożegnanie i zamknęłam drzwi. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko i zaczęłam myśleć nad tym czy naprawdę czuję coś do Stylesa? 


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to mamy już rozdział 9.
dzięki za komentarze i wyświetlenia. ;)
Następny rozdział jak będzie 5 komentarzy. ;]
Pozdro dla Lidki♥
KOCHAMY WAS<3

6 komentarzy:

  1. Dzięki za Pozdro :D:D:D:D:D:D:D:D:D:

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiesz... twój blog nie jest taki fajny... bo jest genialny!!! Mogłabym go czytać i czytać i nigdy mi się nie znudzi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam się z tą wyżej ;> nic dodać, nic ująć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo ♥
    MAsz bardzo ciekawy styl pisania , bardzo dobrze się go czyta :>

    Pseplasam za spam ♥♥
    http://zapsuta-dusza.blogspot.com/
    Dwa różna światy
    - Ona , anorektycznka bojąca się swojego odbicia w lustrze
    - On arogancki dupek
    Główny bohater Louis

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne!!! Tylko jedno słowo genialne!

    OdpowiedzUsuń
  6. super , przepieknie opisałaś milość cudna metafora

    OdpowiedzUsuń