czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 19. My world collapsed.



Co do cholery się stało?! Stałem zszokowany i nie wiedziałem, co robić.  Zimne powietrze przeszyło moje ciało. W jednej chwili oprzytomniałem i bez wahania wskoczyłem do samochodu i ruszyłem w pościg za czarnym bmw. Na liczniku miałem już prawie 180 km/h i nadal przyspieszałem. Musiałem ją uratować. Zacząłem szukać w kieszeni swojego telefonu żeby powiedzieć chłopakom, co się stało i żeby zadzwonili na policje. Wybrałem pierwszy numer w listy kontaktów i zadzwoniłem.
-siema Styles! Co tam? -Odezwał się uradowany Louis
-Tommo posłuchaj mnie uważnie. -Powiedziałem powaznie-jestes z chłopakami?
-tak, a co się stało?
-to włącz na głośnik.-Poprosiłem.
-już.-Zwrócił się Liam.
- słuchajcie mnie teraz. Lily została porwana. -Usłyszałem jak chłopaki zaczynają panikować, ale Zayn ich szybko uciszył.-Wiec tak... Gdy zobaczyłem jak ja próbują wepchnąć do auta to pobiegłem w ich stronę, ale nie zdarzyłem-powiedziałem załamany a w moich oczach zaczęły zbierać się po raz kolejny łzy.- Wszedłem szybko do samochodu i ruszyłem za nimi. Właśnie ich śledzę. Podam wam rejestracje ich auta i pojedziecie na policje to zgłosić. I to jak najszybciej.-Podałem numery rejestracji i nagle coś przerwało.
-kurwa! -krzyknąłem wkurzony na cały samochód-teraz musiałeś się rozładować!- rzuciłem telefonem na boczne siedzenie.
Nagle zza zakrętu wyjechał samochód prosto na mnie. Odbiłem szybko w prawa stronę i tym sposobem jechałem w przeciwnym kierunku już porywacze Lily! Zahamowałem szybko i zawróciłem. Ale gdy wyjechałem na główna ulice, to czarnego bmw już nie było. Zatrzymałem się na środku ulicy i opadłem na kierownice płacząc, nie zwracałem nawet uwagi na samochody trąbiące wokoło.

****oczami Lily****
-Nie odzywaj się suko! -Mężczyzna siedzący obok mnie uderzył mnie prosto w twarz. Zawyłam z bólu a z oczu poleciały łzy. Nie mogłam dać po sobie poznać, że się boję, a bałam się cholernie. -Chce wiedzieć tylko, co zamierzacie ze mną zrobić, czy tak trudno odpowiedzieć? -Spytałam, chociaż w środku się cala trzęsłam. Mężczyzna nachylił się najemna przysuwając twarz do mojej. Nie mogłam się ruszyć, bo byłam związana sznurami, które rwały mi skórę.
-Zobaczysz dziwko -zaśmiał mi się prosto w twarz i wyszedł. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Miałam nadzieje ze znajdę coś, co pomoże mi uciec, lecz nic nie było..  Zaczęłam zastanawiać się, dlaczego akurat ja. Nie mogę tego zrozumieć. Po co mnie porwali. Nie zastanawiałam się długo, bo do pomieszczenia wszedł mężczyzna, który był wcześniej a za nim następny.
-jak się czuje nasza ślicznotką-odezwał się z pogardą ciemnooki brunet
-co cię to obchodzi? -Wypaliłam nie zastanawiając się nad tym, co mowie.
Dostałam w twarz jeszcze mocniej niż wcześniej.
-teraz wiesz jak masz odpowiadać? -Zaśmiał się
-tak-mruknęłam ostatkami sil.-Dlaczego mnie porwaliście? Czego chcecie?-Zaczęłam podnosić głos.
-ty się jeszcze pytasz, czego chcemy. Ludziom zawsze chodzi tylko o jedno. Nam tez o to chodzi.
-pieniadze-mruknęłam pod nosem.
-dokładnie skarbie. A jeśli twój chłoptaś zadzwoni po gliny to zginiesz i ty i on!-Wykrzyczał mi w twarz.
-zostawcie go. Zabijcie mnie a jego zostawcie w spokoju!-Krzyknęłam tak głośno jak on.
-ale, co to za satysfakcja z tego ze zabijemy ciebie a nie wielką gwiazdę.- Wtrącił ten dobrze zbudowany blondyn
-ale najpierw się zabawimy.-Zaśmiał się szyderczo i zaczął się do mnie zbliżać. Wiedziałam, o co mu chodzi. Nie poddam się bez walki. Stanął przede mną  na i próbował pocałować mnie w usta, lecz ja odsunęłam głowę.
-tam nie będziemy się bawić dziwko!- Powiedział i mocno uderzył mnie z pieści najpierw kilka razy brzuch a potem w twarz. Skuliłam się z bólu. Czułam jak krew leci mi z ust.
-może teraz nauczysz się mnie słuchać!-Krzyknął na mnie, na co ja się wzdrygam. Był on przerażający. Stali i rozmawiali o czymś, co chwile spoglądając na mnie. Po kilku minutach wyszli a z moich oczu zaczęły wylewać się strumieniami łzy. Przypomniałam sobie przerażona twarz Loczka, gdy mnie zobaczył przy samochodzie. Na  to wspomnienie rozpłakałam się jeszcze bardziej. Oni nie mogą go skrzywdzić. Nie pozwolę im na to.

*****kilka dni później*****

Jestem tutaj od 4 dni. Przychodzą tu codziennie i mnie bija. Nie mogę już wytrzymać tego bólu. Wolałabym umrzeć niż znosić te katusze. Podsłuchałam ich rozmowę, z której wywnioskowała że dzwonili do mojego Harrego żeby im zapłacił. Wiem, ze mnie uratuje tylko czy zdąży....

GDZIE JESTEŚ HARRY?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

czy Harry uratuje Lily? zdąży? czy Lily się podda?
to w następnym rozdziale
następny rozdział jak będzie 5 komentarzy ;)
WIERZYMY W WAS!

środa, 29 stycznia 2014

Rozdział 18. You’ll always be in my life.


**** Następnego dnia****

Rano obudziły mnie czułe pocałunki w szyję. Mruknęłam pod nosem i otworzyłam oczy.
- wstawaj kochanie.- Powiedział mi cicho Harry na ucho- już po 11.
- daj mi jeszcze 5 minut..
- nie, nie, nie. Żadne 5 minut. Wstawaaaajj- przeciągnął- nudzi mi się.. Nie ma Caro i mi smutno samemu..- Odparł smutnie.
- ojj, biedny Harruś.
- no żebyś wiedziała, że biedny…
-już wstaje, dla ciebie kotku- powiedziałam i szybko pocałowałam go w usta.
Wygrzebałam się z łóżka i poszłam do garderoby. Wzięłam ciepłe ciuchy, bo na dworze robiło się coraz chłodniej. W końcu już jest początek września. Gdy z niej wyszłam, nie było już Loczka w pokoju.  Zeszłam na dół i udałam się do kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Gdy tam weszłam zobaczyłam Hazze, który akurat nakładał jajecznicę na talerz.
-mmm. Jak pięknie pachnie- zaciągnęłam się powietrzem?
- sam mistrz kuchni Harry Styles zrobił Ci danie popisowe, czyli jajecznicę z kiełbasą i pomidorem.
- oo. Dziękuje. Czym zasłużyłam na takie poświęcenie?- Zapytałam.
- po pierwsze mi się nudziło, a po drugie ty spałaś, a po trzecie strasznie mi się nudziło.
-dziękuję- pocałowałam go w usta.
Przysunęłam sobie posiłek i zaczęłam jeść. Było przepyszne.
- możesz robić mi takie śniadania codziennie- uśmiechnęłam się do niego.
- jak tylko chcesz, skarbie.- Pocałował mnie w policzek
- co dzisiaj robimy?- Spytał się Styles.
-nie wiem.. A co byś chciał?
- hmm. Może pójdziemy na zakupy?
- a wiesz, na co się piszesz idąc ze mną do centrum?
- mam nadzieję, że jakoś dojdę z samochodu do domu.- Zaśmiał się
- dobra, tylko bez marudzenia- uśmiechnęłam się.
- postaram się się- musnął moje wargi.
- ok, to lecimy!- Złapałam Loczka za rękę i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- poczekaj. Pojdę szybko po torebkę.- Powiedziałam i pobiegłam na górę. Usłyszałam tylko krzyk Harrego, który powiedział, że będzie na mnie czekał przy samochodzie.
Weszłam do swojego pokoju, zabrałam torbę i włożyłam go niej mój telefon i poszłam do samochodu. Harry stał i opierał się o maskę samochodu, spoglądał na drzwi czekając na mnie. W tej pozycji wyglądał mega seksownie. Podeszłam do niego i stanęłam mu pomiędzy nogami. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Ludzie, którzy szli obok nas patrzyli się na nas jak na debili. Ale nam oni nie przeszkadzali. Byliśmy w swoim świecie. Styles zaczął całować i podgryzać moją szyję, na co ja odchyliłam głowę w tył.
- Harryy..- Mruknęłam- jesteśmy na ulicy- powiedziałam mu na ucho.
-no i co, twoje usta wszędzie smakują idealnie. – Zmrużył oczy i oblizał usta, wyglądało to bardzo seksownie. Przewróciłam oczami i wsiadłam do samochodu. Hazza mruknął z niezadowolenia. Po 15 minutach byliśmy w centrum. Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy na podbój sklepów.

*** 2 godziny później***

- długo będziemy jeszcze łazić? Nogi już mnie bolą!- Wyżalił się Loczek.
- chodź jeszcze do H&M i możemy iść coś zjeść. Co ty na to?
- noo dobra.
Weszliśmy do sklepu i od razu w oczy rzuciła mi się piękna sukienka. Była wręcz idealna. Pasowałaby na urodziny Nialla, które są już za półtora tygodnia. Złapałam swój rozmiar i pobiegłam do przymierzalni. Harry poszedł za mną. Szybko się przebrałam i pokazałam się Hazzie.
- woow! Jest piękna! Po prostu cudo.- Rozmarzył się chłopak.
- chyba ją kupię.- Powiedziałam pod nosem spoglądając na swoje odbicie w lustrze.
Przebrałam się we wcześniejsze ciuchy i wyszłam z pomieszczenia. Styles wyrwał mi sukienkę z rąk i pobiegł do kasy.
-Harry!!- Wydarłam się, ale nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Gdy do niego doszłam ubranie było już spakowane do torby a loczek właśnie wpisywał pin swojej karty.
- czemu to zrobiłeś?- Spytałam, gdy wyszliśmy ze sklepu.
- nie wiem.. Może, dlatego że cię kocham i chciałem ci kupić coś ładnego.- Uśmiechnął się do mnie.
- ale nie musiałeś tego robić.. Mam pieniądze i mogłam kupić sobie sama.- Udałam, że jestem obrażona.
- noo, już. Nie fochaj się na mnie- zaśmiał się- musisz się przyzwyczaić, że będę ci kupował często prezenty, bo to sprawia mi radość. A jak wiesz kasy mi nie brakuje.
- ale ja się do tego chyba nigdy nie przyzwyczaję. Jeszcze nigdy nie dostałam żadnego prezentu.- Zesmutniałam przypominając sobie, że w Polsce nie miałam nawet jednej przyjaciółki.
-to teraz trzeba to nadrobić jak najszybciej- pocałował mnie przelotnie w usta- chodź coś zjeść, bo zaraz padnę.
- HAHAH! Robisz się jak Nialler.
-do niego to jeszcze mi daleko- zaśmiał się.
Poszliśmy w stronę restauracji. Gdy doszliśmy to oczywiście staliśmy pół godziny czekając jak Harry coś wybierze.
- no długo jeszcze?- Spytałam sarkastycznie.
- chyba zamówię pizzę.- Powiedział pod nosem
- mówię ci to od początku!- wkurzyłam się.
- nie denerwuj się kochanie. A ty, co zamawiasz?
- to, co ty.- Uśmiechnęłam się się- to ty zamów a ja idę zająć jakiś stolik.
Udałam się w stronę wolnego miejsca. Czekałam może 5 minut a Styles już był obok mnie.
- co kupimy Niallowi na urodziny?- Spytałam.
- nie wiem.. Ostatnio coś mówił, że musi kupić sobie jakiś aparat.
- no w sumie to fajny pomysł. Możemy mu jakiś kupić.
- to może jakiś już lepszy. Nie wiem. Może lustrzankę? Hmmm.
- zobaczymy. Jak zjemy to pójdziemy do sklepu to zobaczymy?
Po zjedzeniu pizzy poszliśmy do sklepu. Kupiliśmy a w sumie znowu Harry kupił najnowszą lustrzankę Nikona. Miała ona tyle funkcji, że nawet nie można tego zliczyć.
- co teraz robimy?- Spytałam.
- ja muszę jeszcze coś załatwić.- Powiedział Hazza.
- hmm. A co to takiego?- Przysunęłam się do niego.
- to niespodzianka. Dowiesz się wieczorem skarbie.- Musnął moje usta.
- ok. to ja idę jeszcze do jednego sklepu i będę czekać przy samochodzie.
- dobra. Spróbuje przyjść szybko.

****Oczami Harry’ego****

Pobiegłem szybko do sklepu z biżuterią. Chciałem kupić mojej małej Lily naszyjnik, który zawsze będzie jej o mnie przypominał. Nawet wtedy, gdy mnie nie będzie przy niej. Po kilku minutach byłem już na miejscu. Podszedłem do lady i zacząłem przyglądać się naszyjnikom, lecz nic nie przyciągnęło mojej uwagi.
- w czym mogę pomoc?- Spytała ekspedientka.
- szukam pięknego naszyjnika dla mojej dziewczyny.- Powiedziałem szybko.
- w jakich cenach?
- kwota nie gra roli. Ma być po prostu idealny.
- mamy coś pięknego. Niedawno przywieziono to do naszego sklepu. Zaraz wracam- powiedziała i poszła jak mniemam na zaplecze. Wróciła po dwóch minutach trzymając w ręce czerwone niewielkie pudełko.
- to powinno się panu spodobać- odezwała się i otworzyła je.
- jest piękny. Biorę go.
- oczywiście. Zapakować pudełko?
- tak, jeśli można- powiedziałem uradowany moim zakupem.

 Lily na pewno będzie w niebo wzięta, gdy go zobaczy. Chwilę później zapłaciłem za niego i udałem się w stronę wyjścia. Na dworze było już ciemno. Gdy byłem już przy samochodzie zobaczyłem, że w oddali ktoś próbuje wepchnąć jakąś dziewczynę do samochodu, lecz ona się wyrywa. Przyjrzałem się uważniej i zobaczyłem, że to moja Lily! Zacząłem biec jak najszybciej tylko umiałem w ich stronę, ale było już za późno. Dwaj mężczyźni odjechali autem razem z moją dziewczyną. Próbowałem ich dogonić, ale nie dałem rady. Krzyczałem w ich stronę, ale ich już nawet nie było widać. Z moich oczu zaczęły wylewać się łzy. Po chwili zdałem sobie sprawę, że właśnie porwano mojego skarba, osobę, dla której żyje… 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sie porobiło...;'(
ferie się już kończą i od poniedziałku do szkoły ;/
następny rozdział się już pisze ;)
będzie ciekawie, więc jeśli to czytasz to skomentuj ;)
dzięki że chociaż dwie osoby komentują.
dziękujemy wam <3
Chcecie mieć zadedykowany wam rozdział?
to napisz w komentarzu ;D
lece oglądać film: "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"
podobno fajny ;)
to Paa♥♥ ~Sulu
NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK BĘDĄ 4 KOMENTARZE 

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 17. the right man in the right place


**** Trzy dni później****

Gdy się obudziłam miejsce obok mnie było już puste. Spojrzałam na zegarek i doznałam szoku. Jakim cudem jest już 12:23! Szybko zwinęłam się z łóżka, po drodze wzięłam ciuchy, które leżały na krzesełku i poszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i w zawrotnym tępię się wykąpałam. Potem umyłam zęby i ubrałam się. Ogarnęłam włosy i zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Harry i babcia. Razem śmiali się przy stole. Byłam pod wrażeniem ze babcia rozumie, co Harry do niej mówi. 
- z czego tak się śmiejecie- spytałam, gdy podeszłam do stołu 
- oo! Nasza księżniczka się obudziła- zażartował Harry- twoja babcia opowiadała mi twoje śmieszne historie z dzieciństwa – zaśmiał się
-ciekawe jakie? 
- na przykład jak wchodziłaś do autobusu i poślizgnęłaś się dwa razy! Szkoda, że tego nie widziałem- opowiadał nadal się śmiejąc.
- ale to naprawdę nie było śmieszne. Potem chyba tydzień mnie dupa bolała po tych upadkach- odpowiedziałam obrażona.
- ojj już skarbie się nie denerwuj.- Powiedziała babcia.
- czemu mnie wcześniej nie obudziliście?
-bo chcieliśmy żebyś odpoczęła i się wyspała- odezwał się Loczek
-w sumie to nawet dobrze. Nareszcie odpoczęłam.- Mówiłam przeciągając się. – A tak w ogóle to, o której mamy dzisiaj lot?
- hmm. Jakoś o 15,
- ok, to po śniadaniu trzeba się spakować.
- już to zrobiłem za ciebie kochanie. – Uśmiechnął się
- ahh. To ty naszykowałeś mi te dzisiejsze ciuchy.
- tak. A co? Nie podobają ci się?
- bardzo. Świetnie je dobrałeś.- Pocałowałam go w usta.
- ooouu. Jak wy słodko razem wyglądacie. Naprawdę do siebie pasujecie.- Odezwała się z uśmiechem babcia. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam jej takiej szczęśliwej.
- wiemmm..- Przeciągnął Harry i znowu się pocałowaliśmy.
Usiadłam obok niego i zaczęłam jeść pyszne kanapki. Przy śniadaniu dużo rozmawialiśmy z babcią i namawialiśmy ją na wyjazd z nami do Londynu, ale za każdym razem odmawiała tłumacząc, że mamy swoje życie i nie będzie nam tylko przeszkadzać. Ale to nie była prawda. Naprawdę bardzo chciałam żeby była przy mnie blisko i gdyby coś się stało, zawsze by miała mnie i Stylesa. Lecz ona cały czas upierała się przy swoim. 
- nic nie mówię, ale pasowałoby się powoli zacząć zbierać na lotnisko.- Powiedział smutnie Loczek.
- tak..- Westchnęłam- chodź po walizki.- Pociągnęłam Harry’ego w stronę schodów.


****

Staliśmy już przy zielonej taksówce. Otaczająca nas atmosfera była przygnębiająco smutna. Jesień w Polsce już się rozpoczęła. Z drzew spadały liście, a niebo przystrajały, lub wręcz przeciwnie kłębiące się, szare chmury.  W końcu babcia się odezwała.  
-Będę za nami tęsknic, Dziękuję, ze mnie odwiedziliście, mam nadzieje, ze niedługo się zobaczymy.
Podeszła do mnie i mocno przytuliła, mocniej niż kiedykolwiek, czułam jak bym miała ja widzieć ostatni raz. Z oczu poleciały mi łzy. 
-Nie płacz skarbie, nawet, jeśli nie będziemy się widziały, nawet, jeśli mnie przy tobie nie będzie fizycznie, będę przy tobie całym moim sercem. Będę się tobą opiekować. -Posłała mi lekki uśmiech. Nie odwzajemniłam go, nie potrafiłam, z oczu cisnęło się coraz więcej łez. 
-Kocham Cię babciu, będę bardzo tęsknic, kocham Cię bardzo...


*****Oczami Harry'ego ****

Nadeszła moja kolej pożegnania się. Pani Zofia podeszła do mnie i po prostu przytuliła mocno. Nie spodziewałem się tego, przecież znaliśmy się raptem kilka dni. Klepiąc mnie po plecach mówiła cicho i mi na ucho:
- opiekuj się moją wnusią, nie pozwól żeby kiedykolwiek płakała. Jak nie będzie mnie już na tym świecie, tylko ty jej wtedy zostaniesz. Nigdy jej nie opuszczaj, bo jeżeli to zrobisz ona się załamie. Za bardzo cię kocha, widzę to w jej oczach. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj. 
-nie opuszczę jej nigdy, też ją bardzo kocham. Nie zostawię takiego skarba jaką jest Lily. Obiecuje.
-nie obiecuj tego czego nie jesteś pewien. Po prostu z nią bądź. 
Nic już nie odpowiedziałem, bo kobieta odeszła ode mnie. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na lotnisko.
- Harry.. mam takie wrażenie, że widzę się dzisiaj z babcią ostatni raz.
-wydaje ci się kochanie.- powiedziałem, chociaż myślałem inaczej.
Po 30 minutach byliśmy już na lotnisku. Odebraliśmy bilety, które wcześniej zamówiłem przez telefon i poszliśmy do odprawy. Było tam wiele fanów, a my nie mieliśmy żadnej ochrony. Wiedziałem że Lily pewnie się wystraszyła, wiec złapałem ją mocniej w talii i pociągnąłem w stronę bramek. Na szczęście całe zamieszanie zauważyła ochrona lotniska i podciągnęła od nas dziewczyny. Pokazaliśmy bilety i szybko udaliśmy się do sali vip. Tam na szczęście było spokojnie. Usiedliśmy na kanapie a Lily położyła głowę na moich kolanach. 
- nie za wygodnie?- Zaśmiałem się.
- nie, wręcz idealnie- powiedziała i pocałowała mnie w usta. 
Nie minęło kilka minut a już musieliśmy iść do samolotu. Usiedliśmy na swoich miejscach i zaraz po wystartowaniu zauważyłem, że Lily usnęła na moim ramieniu. Nie miałem, co robić, więc oparłem głowę o jej i również zasnąłem.



**** Oczami Lily****

Obudził mnie Harry, który szeptał mi do ucha, że zaraz lądujemy. Zapięłam pasy i czekałam jak znajdziemy się na ziemi.  Po wyjściu z samolotu szybko wzięliśmy swoje walizki, poszliśmy do wyjścia, przy którym czekała na nas cała zgraja, czyli reszta 1D i Caroline. Gdy tylko nas zobaczyli od razu się na nas rzucili. Po kolei ze wszystkimi się przywitaliśmy.
- jak dobrze was już widzieć- powiedziała ucieszona Caro.- Jak tam twoja babcia?
- już o wiele lepiej się czuje- uśmiechnęłam się.
- jedźmy już, bo jesteśmy zmęczeni po locie.- Odezwał się Styles.
- jedziesz do mnie?- Spytałam Hazzy
- a co? Chcesz się mnie już pozbyć?
- w żadnym wypadku- zaśmiałam się i pocałowałam go w usta.
- ojj. Już dosyć zakochańce… Jedziemy!- Wydarł się Louis
Włożyliśmy swoje rzeczy do bagażnika i usiedliśmy na tylnych siedzeniach. 
- to gdzie jedziemy?- Spytał Liam, który siedział za kierownicą.
- do nas- odezwałam się.
- ok. to jedziemy.
-włącz radio- powiedział Niall
Chwilę później już grało. Przeleciała jedna piosenka i puścili 1D. Story of my life. (jeśli to czytasz to napisz kropkę w komentarzu). Harry zaczął mi śpiewać nad uchem a zaraz po nim Liam. Tak minęła nam cała droga i chwilę później byliśmy pod domem.
- wejdziecie?- Spytałam chłopaków.
- nie będziemy wam przeszkadzać. Widzimy się jutro- powiedział Niall.
- ok. – przytuliłam każdego i pocałowałam w policzek, jak zawsze.
- a ty Harry nie wracasz z nami?- Zapytał Zayn.
- niestety nie. Zostaję.
- okk. Już rozumiem. Miłej nocy- zaśmiał się Lou
- ha ha ha. Ale jesteś śmieszny Louis- powiedział Hazza.
- oj już dobra. Zwijamy się chłopaki.- Odezwał się Liam
- do jutra-krzyknęłam, gdy byli już przy samochodzie.
Weszliśmy do domu. Styles zaniósł nasze walizki do pokoju a ja poszłam z Car do kuchni coś zjeść. Opowiedziałam jej wszystko, co działo się w Polsce i o mojej babci. W trakcie naszej rozmowy przyszedł Loczek i przysłuchiwał się uważnie, od czasu do czasu wtrącając, co nie, co. 
- nie wiem jak wy, ale ja idę spać- odezwałam się?
- ja też. Jestem bardzo zmęczony.
- to chodź- pociągnęłam go w stronę schodów. 
Weszliśmy na górę a ja od razu poszłam się wykąpać. Gdy wróciłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i w mgnieniu oka zasnęłam.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hejka ;33
jest już 17 rozdział;)
dziękujemy za wszystkie komentarze, oby tak dalej.
rozdział jest trochę dłuższy niż zwykle;]
bardzo się starałyśmy, żeby wam się spodobał ;D
NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK BĘDZIE 5 KOMENTARZY ;)
spadam oglądać mecz, bo po wczorajszych emocjach nie mogę tego przepuścić.
do następnego rozdziału ~Sulu

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 16. if you don't aim at anything you achieve nothing

Rano obudziłam się przed Harrym. Gdy on sobie jeszcze smacznie spał, ja zdarzyłam wziąć prysznic, wysuszyć głowę, umyć zęby i ubrać się. Zeszłam na dół i postanowiłam zrobić jakieś śniadanie. Nie miałam za bardzo, z czego, więc wybrałam najprostsze, czyli naleśniki. 
Znalazłam potrzebne składniki i wymieszałam je. Znalazłam w szafce u babci jakieś konfitury. Ona zawsze robiła najlepsze dżemy, w sam raz na naleśniki. Włączyłam radio i zaczęłam smażyć. Po kilku minutach poczułam, że ktoś łapie mnie w talii. Na początku wystraszyłam się, ale później zdałam sobie sprawę, że to Harry. Odwróciłam się i pocałowałam go w usta. 
- cześć- odezwał się z tą ranną chrypką, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- cześć skarbie. Jak ci się spało?- Spytałam
- z Tobą najlepiej- uśmiechnął się, na co ja pocałowałam go po raz kolejny.- co na śniadanie?
- naleśniki- zaśmiałam się.
- hmm, wygląda pysznie.
- no naprawdę, bardzo. Placki położone na talerzyku-zachichotałam
- to, co ty robisz to wszystko wygląda pysznie. Więc jemy? Jestem strasznie głodny.
- tak.
- o której Twoja babcia wychodzi ze szpitala?- zapytał.
- jakoś o 12, a co?
- nic, tylko jest już 10:30.
- o matko! To szybko jemy i jedziemy!
Po zjedzeniu Loczek poszedł się ubrać i pojechaliśmy do szpitala. O 11: 30 byliśmy na miejscu, było trochę korków jak to w Warszawie. Poszliśmy prosto na salę babci. Gdy byliśmy na właściwym korytarzu, ujrzałam mojego ojca. Nie mogłam uwierzyć, że to on. Momentalnie stanęłam. Zmienił się i to bardzo. Obciął swoje długie włosy i brodę. Nie chodził już w starych ciuchach. Miał na sobie czarne pantofle, proste długie jeansy i koszulę w kratę na krótki rękaw. Harry niewiedzący, o co chodzi pociągnął mnie w stronę korytarza, z którego przyszliśmy.
- kto to był, że się tak przestraszyłaś?- zapytał z troską.
- to był mój ojciec…- powiedziałam cicho.
Styles nie wiedząc, co zrobić mocno mnie przytulił.
- nigdy cię już nie skrzywdzi. Nie pozwolę mu.
- dziękuję ci, że tu ze mną jesteś. Kocham cię.- Wyszeptałam
- wiem, ja ciebie też kocham.- Odpowiedział mi całując moje włosy.
-chodźmy tam, nie chce zawieść babci.
- dobrze.
Harry złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę pokoju. Gdy tylko wyszliśmy zza rogu ojciec akurat w tej chwili się odwrócił i zobaczył nas. Jego oczy momentalnie się powiększyły. Szybkim krokiem podszedł do nas, ale patrzył tylko na mnie, tak jakbym była tu sama a nie z Loczkiem. 
- gdzie Ty byłaś tyle czas? – Zaczął się na mnie wydzierać.
- a co cię to w ogóle obchodzi?- Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- a może, dlatego, że jesteś moją córką!- Krzyknął.
-nie interesowałeś się mną przez tyle lat i nagle teraz ci się przypomniało?- Także podniosłam głos.
-zmieniłem się. Zrozumiałem swoje zachowanie dopiero wtedy jak uciekłaś z domu.- Uspokoił się- żałuję, że na ciebie cały czas krzyczałem. Zmieniłem się. Musisz mi uwierzyć-powiedział błagalnie.
- ja ci już nigdy nie uwierzę i nie wybaczę- odpowiedziałam i pociągnęłam Harrego za rękę w stronę sali, w której leżała babcia. Chwilę później byliśmy już w środku.
-część babciu. Jak się czujesz?- Udawałam, że jest wszystko w porządku. 
- znacznie lepiej. Możemy już wracać do domu. –Zrobiła chwilę przerwy- widziałaś się z ojcem? Był tutaj kilka minut temu.
- niestety tak..-Powiedziałam smętnie.
- przepraszam cię, za to, że musiałaś się z nim zobaczyć, ale nie miałam pojęcia, że do mnie przyjdzie.
- nic się nie stało. Nie przejmuj się. Było minęło. Czas zacząć życie od nowa.
- i tu drogie dziecko muszę się z Tobą zgodzić.- Uśmiechnęła się
- jesteś już gotowa żeby opuścić to koszmarne miejsce?
- oczywiście. Czekałam tylko na was.
-, więc chodźmy.
Styles wziął torbę z ciuchami babci i wyszliśmy z budynku. Cieszyłam się, że nie było już mojego ojca. Nie zamierzam go już nigdy więcej oglądać. Zamówiłam taksówkę i po 30 minutach byliśmy już w domu.
- pójdziesz z Harrym po zakupy? Bo nie mam nic w lodówce a muszę jakoś zrobić obiad- odezwała się do mnie babcia.
- oczywiście, tylko napisz mi na kartce, co mam kupić.
Po kilku minutach byliśmy już w drodze do pobliskiej biedronki;) 
- pokażesz mi jutro Warszawę?- Spytał się Harry
- jak chcesz to możemy pozwiedzać, to miasto i tak najpiękniejsze jest nocą
- to może zaczniemy dzisiaj naszą przygodę dzisiaj i skończymy nocą- powiedział zadowolony
- w sumie to dobry pomysł. Po obiedzie zaczniemy naszą wędrówkę.
- mi pasuje- zaśmiał się
*****
- daleko jeszcze do tego stadionu?- Zaczął marudzić Harry. W sumie to mu się nie dziwie. Chodzimy już 4 godziny i zrobiło się już ciemno. 
- zaraz będziemy.- Odpowiedziałam i po kilku minutach doszliśmy.


- woow! Naprawdę wielki! Robi wrażenie.- Powiedział zachwycony Loczek.
-najlepiej wygląda nocą, dlatego teraz tu jesteśmy uśmiechnęłam się
- muszą tu przyjechać chłopaki. Piękne jest to miasto. 
-a wiesz, że polskie directionerki robią cały czas akcje na twitterze, żeby was tu ściągnąć, ale wy oczywiście nic nie widzicie.
- Niall coś kiedyś mówił. Ale nie wiedziałem, że tutaj jest tak cudownie. Jak będziemy w trasie to na pewno nie ominiemy tego miejsca.
- trzymam cię za słowo.- Pocałowałam go.
-naprawdę, piękny widok. 
- wiem- zaśmiałam się się- jak uciekałam z domu to tu przychodziłam i patrzyłam na miasto.
Styles przytulił mnie mocno, gdy to usłyszał. Zrobiło się chłodno, a ja byłam w koszulce na krótki rękaw. Przeszły mi ciarki po skórze z zimna. Loczek od razu to zauważył i założył mi na ramiona swoją bluzę, którą trzymał w ręku.
- dziękuję. Wracamy?
- tak. Robi się coraz zimniej.
- zawsze tak u nas jest. Ale tutaj jest przynajmniej cieplej jak w Londynie.- Zaśmiałam się.
- i tu muszę się z Tobą zgodzić- odwzajemnił mój uśmiech pokazując te słoje słodkie dołeczki.
Po 30 minutach byliśmy pod domem. Całą drogę śmialiśmy się nawet nie wiem, z czego. Ktoś mógłby pomyśleć, że jesteśmy jacyś naćpani albo pijani. Weszliśmy do domu a tam panowały egipskie ciemności. Zapaliłam światło w korytarzu i zdjęliśmy buty.
- jesteś głodny?- Spytałam
 - baardzoo- przeciągnął.
- to chodź do kuchni- pociągnęłam go za koszulkę. 
Weszliśmy do pomieszczenia, po zapaleniu światła zobaczyłam, że na stole stoi cały talerz przepysznych kanapek. 
- o jak miło- zaśmiał się Harry.
- nawet bardzo- uśmiechnęłam się i chwilę potem już jedliśmy przygotowane przez babcię pyszności.
******
Po długich kłótniach z Loczkiem o to, kto ma się iść kąpać pierwszy, wygrałam. Umyłam się w miarę szybko i zwolniłam łazienkę. Ubrałam się w pidżamę i położyłam się na łóżku. Minęło może z 15 minut a Harry leżał już obok mnie. Zaczęliśmy opowiadać o tym, co zdarzyło się w Polsce. Później usnęłam w ramionach Stylesa.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemaa! 
jest nowy rozdział ;)
przed chwilą go dokończyłam;]
dzięki za komentarze.
dzięki wam wróciła mi wena.
oby tak dalej ;)
liczymy na was ;D
od dzisiaj mamy z Kudzią ferie, więc może w tygodniu pojawi się nowy rozdział.
jak będzie 5 komentarzy to dodajemy ;)
więc do następnego ;)
Bayy ;***
przypominam o mojej stronce:
https://www.facebook.com/onedirection069

wtorek, 14 stycznia 2014

Informacje ;D

Siemka!
mam do was prośbę.
moglibyście lajknąć moją stronkę?  https://www.facebook.com/onedirection069
dopiero ją założyłam i chciałabym żeby wiedziało o niej jak najwięcej osób.
to do następnego!
czekamy na jeszcze jeden komentarz ;)/ Sulu♥

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 15.I really need you in my life




Weszliśmy do środka. Momentalnie napłynęły mi łzy do oczu. Wszystko wróciło i to z zdwojona silą. Wszystkie ucieczki do babci po tym jak ojciec się na mnie wydzierał i matka, która po raz kolejny wróciła do domu pijana i ledwo trzymała się na nogach. Loczek widząc moja reakcje od razu mnie mocno przytulił i pocałował w czoło. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła już 19. Matko.. Jak ten czas szybko leci? Nagle zaburczało mi w brzuchu a Harry na to się zaśmiał.
-no wiesz! Bardzo śmieszne!- Udawałam obrażona- nic nie jadłam od śniadania to, co się dziwić..-Powiedziałam.
-to koniecznie musisz cos zjeść, bo jesteś zdecydowanie za chuda-zaśmiał się, na co ja wlałam go w ramie. 
-ałaa! To bolało
- ojoj, już nie przesadzaj. Chodź do kuchni. -Złapałam go za koszulkę i pociągnęłam w stronę pomieszczenia. 
Zajrzałam do lodówki a tam świeciło pustkami.
-Harry?-Spytałam
-hmm?
-może byśmy poszli do jakieś restauracji, bo lodówka jest pusta.
-ok, to chodź idziemy. Spróbuje przynajmniej regionalnych potraw.
-Haha! Robisz się jak Niall. Nie myślisz o niczym tylko o jedzeniu-zaśmiałam się
-jak jestem głodny to tak jest.
-ok, to idźmy, bo zaraz mi tu padniesz z głodu!

*******

-Ale to pyszne! Co to wal jest?-Spytał Styles.
-to jest bigos-powiedziałam.
-jeezu, jaki pyszny. Musisz mi go kiedyś w Londynie przygotować- uśmiechnął się promiennie do mnie. 
-hmmm, musze się zastanowić czy zasluzyles-zasmialam się a on udał obrażonego.-Oj, już się nie obrażaj. Oczywiście ze ci zrobię tylko ty będziesz musiał mi pomoc 
-oczywiście. Czego sobie tylko życzysz księżniczko? A teraz jedz, bo prawie nic nie zjadłeś.
-jakoś nie jestem już glodna-powiedzialam smętnie i położyłam sztućce obok prawie nietkniętego talerza z jedzeniem.
-nie martw się tak bardzo. Ona wyjdzie z tego.-Loczek złapał mnie za rękę, a ja wplatałam swoje palce w jego.
-wiem. Ona nigdy się nie poddaje. Zawsze mi to powtarzała.
Po zjedzonej kolacji poszliśmy do domu. Była już 21:30. 
- idziemy spać?- Spytał się Loczek.
-tak, jestem zmęczona..- Ziewnęłam.
-ok, to chodź.
Poszliśmy na górę do pokoju gościnnego gdzie wcześniej zostawiliśmy walizki. Wzięłam za duża koszulkę i krótkie spodenki, które w sumie wyglądały jak majtki.
Z ciuchami poszłam do łazienki. Wzięłam zimny orzeźwiający prysznic i umyłam zęby. Po 20 minutach wróciłam do pokoju. Loczek patrzył się w swój telefon i nawet nie zauważył, kiedy weszłam. Położyłam się obok niego na łóżku a on się wystraszył.
- co robisz?
- czytam sobie twittera- odpowiedział.
-to o czy takim ciekawym piszą, że nawet jak weszłam to mnie nie zauważyłeś?
- o nas.- Powiedział uśmiechając się- a dokładniej o Tobie.
- oo, jak miło. Pewnie same hejty- zesmutniałam 
- ojj, zdziwiłabyś się. Piszą, że jesteś wspaniała, piękna, że Twój uśmiech jest śliczny i że ja cię kocham.
- Hahah!- Zaśmiałam się- to ostatnie to chyba sam dopowiedziałeś.
- no dobra. Niech ci będzie. Idę pod prysznic. Poczekaj na mnie i nie zasypiaj-oszczek mnie.
- spróbuje. 
Loczek wyszedł z pokoju, a ja zostałam sama. Zaczęłam myśleć nad tym, co się teraz stanie z babcią. Przecież my niedługo będziemy musieli wrócić do Londynu a ona wtedy zostanie sama. Muszę porozmawiać z tą sąsiadką, co ją znalazła, żeby jak wyjedziemy odwiedzała ją częściej. W sumie najlepiej by było jakby pojechała ze mną, ale pewnie się nie zgodzi. Zawsze można spróbować. Jutro z nią porozmawiam. 
- już jestem- powiedział Harry kładąc się na łóżku obok mnie.
- to dobrze, bo już prawie zasnęłam.
Przytuliłam się do Stylesa i odpłynęłam.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM!
bardzo was przepraszam za ten rozdział, który jest mega krótki, ale tak jest jak wena znika..
ten tydzień ogólnie mieliśmy zawalony bo trzeba poprawiać oceny i wgl.
ale obiecujemy, że następny będzie znacznie lepszy ;33
pisałam go w poczekalni u lekarza ;)
jeszcze tydzień i ferie, więc będą nowe rozdziały ;)
proszę was, KOMENTUJCIE BO TO STRASZNIE MOTYWUJE 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
dla ciebie to na zwykła kropka a dla nas jest to coś więcej. 
więc proszę was. zostawcie chociaż jedną kropkę.
do następnego/ Sulu♥.
4 KOMENTARZE NASTĘPNY ROZDZIAŁ ;)