piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 9. The greatest fault is to be conscious of none.


**** Lily ****
Od pamiętnego wieczoru, kiedy Harry wyznał mi miłość, prawie nic się nie zmieniło.  O wszystkim opowiedziałam Caroline. Powiedziała, ze dobrze postąpiłam, przecież nie mogłam skłamać i powiedzieć, ze coś jednak do niego czuję. Spotykam się z nim prawie codziennie. Zachowujemy się jak najlepsi przyjaciele. Czuje się przy nim dobrze, jestem po prostu sobą. Przy Harrym nie muszę niczego udawać. Ciągle zachowujemy się jak małe dzieci, śmiejemy się, tańczymy, krzyczymy, wygłupiamy się. Wydaje mi się, ze w końcu zaczynam żyć pełnia życia.  

**** Harry ****

Trzy tygodnie, pełne trzy tygodnie, od kiedy powiedziałem, że ją kocham. Próbuję się przy niej uśmiechać, zachowywać tak, jak by nic się nie wydarzyło.  Chce dla niej jak najlepiej. Wiem, ze muszę o nią dbać i nie mogę dopuścić do tego, żeby na jej twarzy pojawiła się, choć jedna maleńka łza.  Wiem, ze muszę zostać jej przyjacielem. 
-Stary, co jest? - Do pokoju wszedł Louis. -Ciągle myślisz o tym samym? - Pokiwałem ze spuszczona głową.
-Lou, nie wiesz jak to jest kochać bez wzajemności.
-Weź się w garść Styles, znajdź w sobie, choć odrobinę szczęścia. Mam już dosyć patrzenia na Ciebie, kiedy jesteś taki przygnębiony.  
-To nie patrz -rzuciłem krótko. 
-Dobra, nie będę - wstał z miejsca, na którym jeszcze przed chwilą siedział i ruszył w stronę drzwi.  Kiedy już miał wychodzić, odwrócił się ponownie w moją stronę? 
-Wiesz, Szczęście w życiu nie polega na tym, żeby być kochanym. Największym szczęściem jest kochać.. -Po tych słowach opuścił moją sypialnie.  Po tych słowach pomyślałem, ze Lou ma rację.  Czas wziąć się za siebie.  Wstałem z łóżka i poszedłem stronę szafy i przebrałem się. Szybkim krokiem zszedłem na dół. 
-wychodzę! -Krzyknąłem tylko.
Odpaliłem auto i pojechałem do najbliższego klubu.  

**** Lily ****

Czekałam już na Harry’ego godzinne. Miał być u mnie o 16, a jest 17.05. Pomyślałam, ze może zapomniał o naszym spotkaniu.  Znalazłam swojego iphona i wybrałam jego numer.  Nie odbierał.  Dzwoniłam 4 razy, za każdym włączała się sekretarka. 
-Wychodzę kochanie!  Mam sesje - Caro wzięła torebkę leząca na sofie i ruszyła w stronę wyjścia. 
-Pa! Powodzenia! - Uśmiechnęłam się do niej ciepło. 
-No i co Lily?  Zostałaś sama, co teraz będziesz robić -mówiłam do siebie. Po chwili bezczynnego siedzenia postanowiłam przeczytać jakaś książkę. Zdecydowałam się na "jedenaście minut" i poszłam przygotować sobie cos do jedzenia i kakao. Wzięłam różne rodzaje ciasteczek i kubek z gorąca cieczą i pomaszerowałam do swojego pokoju.  Usiadłam na łóżku, przykryłam się kocem i zatopiłam w lekturze. Tak przyjemną chwile przerwał mi dzwonek do drzwi.  Spojrzałam na zegarek, była 19. Jak ten czas szybko leci, pomyślałam i zbiegłam na dół? Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.  Przed moim domem stal Harry obściskujący się z jakaś blondyna. Kiedy mnie zobaczyli automatycznie się odkleili. 
-Co tu się do cholery dzieje?! -Krzyknęłam.  Czułam jak coś rozrywa mi się w środku, ale nie wiedziałam, co to takiego.
-Cześć Lily...  -Harry ledwo trzymał się na nogach. - Pomyślałem, że jak będę wracał z imprezy to cię odwiedzę...  -Wymamrotał. Był strasznie pijany. 
-Co?! A to, kto to jest? -Wskazałam palcem na wytapetowaną blondynę. 
-to jest Angie, poznajcie się, Lily, Angie, Angie, Lily...

-Zamknij się i wynoście się stad!- Nie wytrzymałam i zalałam się łzami.  
-Ale Lily... -Nie słuchałam już dłużej tylko zatrzasnęłam Loczkowi drzwi przed samym nosem i pobiegłam do swojego pokoju. 
Złapałam się za głowę, która właśnie zaczęła boleć. Ze złości stłukłam kryształowy wazon Carów. Rozbił się z hukiem na drobne kawałeczki. 
-Cholera...  -Mruknęłam.
Dopiero po dziesięciu minutach ruszyłam się żeby to posprzątać.  Cały czas myślałam o Harrym i tej dziewczynie. Co on zrobił?  Dlaczego się tak opił?.  I dlaczego zamiast mnie wybrał towarzystwo pustych blondynek i alkoholu? Przecież podobno mnie kochał... Nie chciałam dłużej o tym myśleć. Jak najszybciej poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, zaraz potem wskoczyłam do łóżka i zasnęłam.

**** Harry ****

-Wyjdziesz w końcu z tego pokoju?!  -Chłopaki nie dawali za wygraną -otworzysz albo wyważymy drzwi! -Krzyknął Zayn.  
-Dajcie mi święty spokój! -Krzyknąłem i przewróciłem się na drugi bok. 
-Harry, siedzisz tam już od dwóch dni!  Przeginasz! -Nic nie odpowiedziałem tylko leżałem dalej.  Nastała chwila ciszy.  Pomyślałem, ze sobie odpuścili, ale myliłem się. Po chwili usłyszałem trzask i zanim się zorientowałem, co się dzieje chłopaki byli już w środku.  
-Tak jak mówiłem, jeśli nam nie otworzysz wyważymy drzwi, sam tego chciałeś.  -Zayn wyglądał na wyraźnie zadowolonego. 
-Stary, nie możesz się tak zachowywać. Musisz coś z tym zrobić. -Lou usiadł na łóżku. 
-Nic już się nie da z tym zrobić, spieprzyłem sprawę.  -Powiedziałem i zakryłem się poduszką.  
-Tak, spieprzyłeś, jesteś debilem i ostatnim idiotą, ale jako najlepszy przyjaciel radze Ci, idź ją przeproś. -Głos Tomlinsona był stanowczy.  
-Kup jej kwiaty -zaproponował Liam 
- i czekoladki- dodał Niall
- wielkiego pluszaka- krzyknął Zayn. Wszyscy popatrzeliśmy się na niego jak na idiotę. – No, co… dziewczyny lecą na takie coś.- Po chwili dodał- a może jednak nie.
Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz mnie. Przez jakiś czas rozmyślałem, a chłopaki siedzieli w ciszy. Po jakimś czasie postanowiłem:
- kupię jej to wszystko!- Krzyknąłem na cały dom. Jeszcze chwile siedzieli w ciszy w końcu wydarł się Lou
-, na co ty jeszcze czekasz?! Rusz tą dupe i jedź do niej!
Już nie odpowiedziałem nic, tylko poszedłem się przebrać i wybiegłem do samochodu. Z nerwów zapomniałem kluczyków i musiałem wrócić do domu. Po 15 minutach sklepem. Kupiłem wielki bukiet czerwonych i różowych róż, wielkiego misia z serduszkiem, na którym pisało „i love you” i duże pudełko najdroższych czekoladek. O godzinie 16 podjechałem pod jej dom. Wybiegłem, nie mogłem sobie poradzić z tymi rzeczami, ale wiedziałem, że muszę dać radę. Po drodze potknąłem się kilka razy, ale dotarłem pod drzwi. Zacząłem panikować, bałem się i gadałem do siebie to, co jej powiem. Po chwili spostrzegłem, że w drzwiach stoi Cara z surowym wyrazem twarzy.
-, co ty tu robisz?- Spytała ostro
-yyy.. przyssszedłeeem do..do Lily.y- wyjąkałem
- ona nie chce z tobą rozmawiać- już miała zamknąć drzwi mi przed nosem, ale ja byłem szybszy i postawiłem nogę uniemożliwiając jej to.
-co tu się dzieje?!- Zobaczyłem zrozpaczoną Lily. Wyglądała okropnie, ale i tak była piękna. Miała zapłakane i opuchnięte oczy. Wiedziałem, że to przeze mnie tak wygląda. Ścisnęło mi się serce, a łzy napłynęły do oczu. 
-Słuchaj, kochanie, jak chcesz to mogę go kopnąć prosto w jaja. –Caroline odpowiedziała Lily, a ta spojrzała powtórnie na mnie. 
-Czego chcesz? – Spytała oschle, – jeżeli masz zamiar mnie przepraszać to sobie odpuść.
-Lily, posłuchaj mnie, proszę. – Wdarłem się do środka.
**** Oczami lily ****
- Musisz mnie wysłuchać.. – W jego oczach widziałam ból, któremu towarzyszyły łzy. Zrobiło mi się go żal.
-dobra, gadaj, tylko szybko – odparłam. Podszedł bliżej.
-to może ja was zostawię samych. – Cara wyszła i cicho zamknęła za sobą drzwi. 
-Lily.. – Zaczął Harry. –To wszystko dla Ciebie – wręczył mi róże, misia i bombonierkę.
-em, Harry, nie musiałeś, ale dziękuję. – Odebrałam od niego prezenty i odłożyłam na stolik obok. Spojrzałam mu w oczy, a on kontynuował. 
- To nie tak jak myślisz, ta dziewczyna… już nawet nie pamiętam jak ma na imię..- Przerwałam mu.
-To może Cię oświecę, miała na imię Angie, panie Styles. 
-Dobra, teraz to nie ważne, ważne jest, że nic do niej nie czuję, że nie chciałem się z nią całować, że jej nie kocham, to Ciebie kocham, to ty jesteś najważniejsza. Tamtego dnia nie mogłem wytrzymać. Cierpiałem z tego powodu, że mnie nie kochasz i poszedłem na tą imprezę, opiłem się, cholernie żałuję, przepraszam.. 
- Myślisz, że jednym przepraszam wszystko naprawisz? To jesteś w błędzie – rzekłam sucho. – Skąd wiesz, co ja czułam? Ja też cierpiałam. 
-, dlaczego? 
-, Bo kiedy zobaczyłam Cię z tą dziewczyną, myślałam, że serce mi pęknie na pół, załamałam się? Caroline mówiła mi, żebym o tobie zapomniała, ale ja nie potrafiłam, nie mogę. Za bardzo mi na tobie zależy. Wiesz Harry? Przez te dwa dni sobie coś uświadomiłam, że coś do Ciebie czuję. – Wybuchłam płaczem. 
- nie płacz kochanie – Harry zbliżył się do mnie jeszcze bardziej, nasze twarze się stykały, patrzyliśmy sobie w oczy. Zaczął powoli zbliżać się do mnie. A ja nie mogłam nadal uwierzyć w to, co powiedziałam. Loczek musnął lekko moje usta, a ja ocknęłam się
-Harry, proszę Cię, nie wiem czy jestem na takie coś gotowa.
-Ale sama powiedziałaś, że coś do mnie czujesz - był wyraźnie zasmucony.
-tak, ale to nie jest takie proste, mówiłam Ci już, że nie wiem, co to miłość, nie wiem czy Cię kocham, wiem, że coś czuję, coś, ale nie wiem jak to nazwać. Powiedz mi, czym jest dla Ciebie miłość? Opowiedz mi coś o niej.
- Wydaje mi się, że miłość to... Jakby ci to wytłumaczyć? - Westchnął. - Miłość to takie spacerowanie z kimś na plaży w upalne, letnie po południe. Niebo jest błękitne, czyściutkie i niezagracone żadnym, nawet najmniejszym obłokiem, nie mówić już o deszczowych chmurach. Ogólnie rzecz biorąc, jest pięknie. Miłość jest piękna.
- A jak pada?- Spytałam
- Czekaj, nie przerywaj mi. - Spauzował na chwilę. - Miłość jest piękna - powtórzył. - Ale co będzie, kiedy przyjdzie ulewa? Inaczej, co będzie, jeśli nadejdą jakieś problemy, kłótnie, trudności, a może nawet kryzys? Wtedy, partner wyjmuje z plecaka parasolkę. Jeżeli jej nie ma, to partnerka zacznie szukać. Jeżeli oboje nie będą mieli parasolki, założą sobie bluzki na głowę. Jeżeli i to nie pomoże, schowają się pod drzewem. Jeżeli nie będzie drzewa, znajdą reklamówkę. Jeżeli jej nie znajdą, uciekną do jakiegoś baru. Jeżeli go nie będzie, to… i tak w kółko, i w kółko. A co się stanie, jeśli wszystko nagle skuje mróz i lipiec lub sierpień zamieni się w styczeń? Wtedy jeden partner znajdzie w plecaku dwie kurtki. Jeżeli ich nie znajdzie, zacznie szukać koca. Jeżeli nie udadzą mu się poszukiwania, oboje postarają się przestawić na zimową porę. Razem. Bo nie zawsze jest gorąco, nie zawsze wszystko jest piękne, czasami przychodzą te gorsze, mroczniejsze pory, jak zima.
Zamyśliłam się. Przez chwilę staliśmy w ciszy. 

-rozumiem, już rozumiem, to piękne uczucie, prawda?- Spytałam.
-tak, niesamowite, tak właśnie czuję się przy tobie, niesamowicie.- Znowu się rozpłakałam.
-Dziękuję się za wszystko, ale proszę, muszę to wszystko przemyśleć, prześpię się z tym, poukładam sobie wszystko.- Wydukałam
- dobrze.- Powiedział ze smutkiem Styles i zaczął wychodzić z domu.
- poczekaj!- Krzyknęłam 
- tak?- Spytał się.
  Ja nic nie odpowiedziałam tylko pocałowałam go w policzek. Nie wiem sama, czemu to zrobiłam. Działałam pod wpływam impulsu. 
- do zobaczenia. – Powiedziałam cicho mu do ucha. Harry przytulił mnie mocno a potem poszedł w kierunku samochodu. Pomachałam mu na pożegnanie i zamknęłam drzwi. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko i zaczęłam myśleć nad tym czy naprawdę czuję coś do Stylesa? 


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No to mamy już rozdział 9.
dzięki za komentarze i wyświetlenia. ;)
Następny rozdział jak będzie 5 komentarzy. ;]
Pozdro dla Lidki♥
KOCHAMY WAS<3

niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział 8. but I'm not your princess. You'll meet her someday, but it's not me.

****Następnego dnia****

 Oczami Harry’ego

 Otworzyłem swoje zaspane powieki. Odwróciłem się i ujrzałem śpiącego anioła. Lily była piękna. Od początku było w niej coś niesamowitego, coś, co mnie zaintrygowało. Przy niej nie umiem się skupić, kiedy jej nie ma przy mnie wariuje. Uzależniłem się od jej błękitnych oczu i malinowych ust. Jest dla mnie jak tlen. Muszę coś dla niej zrobić, coś niesamowitego, coś, co zapamięta do końca swojego życia.

-Dzień dobry, budzimy się - pogłaskałem ja lekko po głowie na co ona zamruczała leniwie i przeciągnęła się. Po chwili otworzyła swoje powieki i spojrzała na mnie swoimi diamentowymi oczami.

-Harry, czemu mnie budzisz tak wcześnie? - Podniosła się na łokciu.

-jest 11 godzina.. -powiedziałem i wstałem, żeby się ubrać. Lily nic już nie powiedziała tylko po chwili zrobiła to samo. Po 30 minutach zeszliśmy na dół, gdzie siedzieli Niall, Louis, Zayn, Liam i Cara. Zaraz, co tu Cara robi?

 -hej, jak się spało gołąbeczki? - zaśmiała się i ugryzła kawałek kanapki.

-Tylko nie gołąbeczki, Car - Lily podeszła do stołu i zabrała kanapkę która leżała na talerzyku.

-Właściwie co ty tutaj robisz -dodała po chwili.

-Przyjechałam po ciebie, bo za 2 godziny musimy być w studio, mamy sesje, kochana. Usłyszałem tylko to i poszedłem na taras przewietrzyć się. Myślałem co zrobić dla Lily.

-Wiem! Krzyknąłem nagle- to będzie idealne.

Oczami Lily

 -Jestem padnięta! -rzuciłam się na skórzaną sofę. -Kto by pomyślał, ze praca fotomodelki jest tak mecząca.

 -wiesz, idzie się przyzwyczaić. Ale po dzisiejszym dniu też jestem padnięta -Caro ruszyła zrezygnowanym krokiem w stronę swojej sypialni.

-dobranoc! -Krzyknęłam.

-Dobranoc -odpowiedziała mi tym samym. I zniknęła za drzwiami. I co ja teraz będę robić, pomyślałam, przecież jest dopiero 20. Nie wiedziałam co robić, więc poszłam wziąć szybki prysznic, a później położyłam się na łóżku i zaczęłam bawić się swoim iphonem. Postanowiłam obejrzeć film na laptopie. Był o miłości, typowy romans. Właśnie głowni bohaterowie zamierzali się pocałować i żyć długo i szczęśliwie gdy usłyszałam melodie wygrywaną na gitarze. Przyłożyłam telefon bliżej ucha, ale dźwięk nie dobiegał z jego wnętrza. Rozejrzałam się po pokoju. Po chwili wstałam i wyjrzałam przez okno. Spiorunowało mnie, przez moment nie potrafiłam się ruszyć, lecz po kilku sekundach otworzyłam okno najszerzej jak się da. Pod moim oknem stal Harry, z gitarą przewieszoną przez szyje i wygrywający piękną melodie. Po chwili zaczął śpiewać.

*Moje dłonie, twoje dłonie
Uwiązane jak dwa statki
Dryfujące, nieważkie
Fale próbowały to zburzyć
Zrobiłbym wszystko, żeby to ocalić
Czemu tak trudno to ocalić?

Moje serce, twoje serce
Mocno ulokowane jak podpórki na książki
Strony pomiędzy nami
Pisane bez końca
Tak wielu słów nie mówimy
Nie chcę czekać aż to zginie
Dzięki tobie jestem silniejszy

Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, staję się słabszy
Czy to takie złe?
Czy to źle
Że sprawiasz, że jestem silniejszy?

Myślę jak bardzo
Miłość została zmarnowana
Ludzie zawsze próbują od tego uciec
Iść dalej, by zaniechać złamania serca
Ale nie ma niczego, od czego bym uciekał
Sprawiasz, że jestem silniejszy

Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, staję się słabszy
Czy to takie złe?
Czy to źle?

Więc, kochanie, trzymaj się mojego serca
Oh potrzebuję cię, bym nie rozerwał się na kawałki
Zawsze się trzymam
Bo sprawiasz, że jestem silniejszy

Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, staję się słabszy
Czy to takie złe?
Czy to źle?

Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, staję się słabszy
Czy to takie złe?
Czy to źle
Że sprawiasz, że jestem silniejszy?

Przepraszam, jeśli powiem, że cię potrzebuję
Ale wszystko mi jedno, nie boję się miłości
Bo kiedy nie jestem z tobą, staję się słabszy
Czy to takie złe?
Czy to źle
Że sprawiasz, że jestem silniejszy?* 

W moich oczach pojawiały się łzy, to było przepiękne. Nie zastanawiając się dłużej zbiegłam na dół i wybiegłam do ogrodu w którym stal Loczek. Automatycznie rzuciłam mu się na szyje.

- to było cudowne Harry! -Piszczałam do jego ucha.

-Lily, posłuchaj, muszę Ci coś powiedzieć.

-Tak Harry? –odsunęłam się od niego lekko.

- wiem, że od kiedy cię zobaczyłem nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Ciągle widziałem Ciebie. Nigdy nie zapomnę jak przypadkiem na ciebie wpadłem i jak siedzieliśmy na dachu. Śniłaś mi się każdej nocy, a gdy zgodziłaś się żebyśmy razem spali w jednym łóżku, w środku skakałem z radości. Jak powiedziałaś mi o swojej matce i ojcu to wtedy zrozumiałem, że nie jestem tobą zauroczony lecz zakochany .... Kocham Cię Lily- wydarł się na całe osiedle, na którym mieszkałyśmy. Ja tylko stałam, a z oczu lały mi się łzy. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Staliśmy tak już kilka minut i patrzyliśmy sobie w oczy.

- odezwij się, proszę - błagał mnie Loczek.

- nie wiem co mam Ci powiedzieć. Ja nie wiem co czuję do ciebie. Wiesz co przeszłam i teraz nie wiem czy od razu będę w stanie się zakochać. Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie kochałam, nie wiem jak to jest, nie wiem czym jest miłość.- mówiłam przez łzy.


- Pomogę Ci, pokarzę Ci co to miłość. Pokarzę Ci jakie to cudowne uczucie kiedy druga osoba Cię potrzebuje, a ty potrzebujesz jej. będę o ciebie walczył, Lily – mówił cicho -  Będę się starał. Ale pamiętaj  ZAWSZE BĘDĘ CIĘ KOCHAĆ, niezależnie czy ty to będziesz odwzajemniała. – przytulił mnie, a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.

-Przepraszam Harry. To nie tak, że mi na tobie nie zależy, wręcz przeciwnie, ale jesteś dla mnie jak brat, ale nic więcej. Zostańmy przyjaciółmi, nie chcę, żeby to się popsuło. – szlochałam.

-Nie popsuje się. – zapewnił mnie – To ja przepraszam, ale nie mogłem już dłużej trzymać tego wszystkiego w sobie, dusiłem się nie mogąc Ci o tym powiedzieć. Jeszcze raz przepraszam. Bądźmy przyjaciółmi. – westchnął.

- Dziękuję, spotkamy się jutro?- spytałam niepewnie.

- jak tylko chcesz, ja mam wolne przez cały miesiąc- uśmiechnął się i odsunął się lekko ode mnie.

 - to ja może już pójdę, jest już poźno- powiedziałam cicho. Styles mnie przytulił po raz kolejny. Staliśmy tak już kilka minut w końcu ja postanowiłam to zakończyć. Odsunęłam się od niego a nasze oczy się spotkały. Patrzyliśmy się na siebie przez chwile w końcu Harry nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek.

-Do zobaczenia. – uśmiechnęłam się smutno. Obróciłam się i poszłam w stronę drzwi.

-Lily!- usłyszałam jak krzyczy Harry

- tak? – spytałam.


- kocham cię- szepnął i schylił głowę – kocham Cię, bo inaczej nie mogę…

 -wiem, Harry, wiem… - odpowiedziałam cicho.

- do jutra księżniczko. – Loczek pomachał mi i ruszył w stronę wyjścia.

Ja również mu pomachałam i weszłam do domu. Udałam się do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Zastanawiałam się dlaczego akurat ja? Dlaczego to we mnie się zakochał. Wiedziałam, że go zraniłam. Ale nie potrafię i nie będę potrafiła mu dać tego, czego on chce. Nawet jak bym go pokochała, to prędzej czy później czar pryśnie. Znudzimy się sobie nawzajem. Przecież nie wyjdę za niego, nie będę miała z nim dzieci, nie zestarzejemy się razem, razem nie umrzemy. Zawsze tak jest. Ludzie się w sobie zakochują, niby wielka miłość, szykują plany na przyszłość i nagle puff! Wszystko znika, zostajemy sami. Gdy nie dostajemy miłości, jesteśmy zranieni, gdy nie dajemy, okaleczamy. Ja nie dostałam miłości od nikogo do dzisiejszego dnia  i nie dałam jej Harremu, obydwoje jesteśmy zranieni. Może kiedyś wszystko się ułoży, może, ale jeszcze nie dzisiaj. Rozmyślałam nad tym wszystkim jeszcze jakiś czas. W końcu wstałam z łóżka, wytarłam łzy i postanowiłam zadzwonić do babci. Dawno z nią nie rozmawiałam.  Jeden sygnał, drugi, trzeci….

- Słucham?

-Cześć Babciu!? Przepraszam, że się nie odzywałam, ale tutejszy świat mnie bardzo pochłonął.

-Kochanie! Jak się cieszę, że dzwonisz. Nic się nie stało, rozumiem. Ale powiedz mi czy wszystko się układa. – głos babci przepełniony był optymizmem i radością, nie chciałam tego popsuć.

-Tak, wszystko w jak najlepszym porządku, jest świetnie!

-To dobrze wnusiu, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.

-Wiem babciu. Idę już spać, Kocham Cię!

-Ja ciebie też! Dobranoc.

-Dobranoc! – powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.

Tak się cieszę, że ją mam, gdyby nie Babcia, możliwe, że by mnie już na tym świecie nie było. Dziękowałam Bogu za to, że była, jest i będzie. Odłożyłam swój telefon na półkę i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam jeszcze nad tym co się stało dzisiaj. Zastanawiałam się nad tym co przyniesie mi jutro. Wiem, że cokolwiek zrobię, cokolwiek powiem zostawi w życiu jakiś ślad. Dlatego muszę uważać, żebym nigdy niczego w życiu nie żałowała...






. *piosenka One Direction- Strong z nowej płyty.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć. <3
no to mamy rozdział 8. ;)
Dziękujemy za komentarze. <3
To na prawdę bardzobardzobardzo motywuje do pisania. 

NASTĘPNY ROZDZIAŁ JAK BĘDĄ 4 KOMENTARZE. KOCHAMY WAS. <3

S&K.

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 7. Just tell me the truth and nothing more

-Co zamawiasz?  -Spytał patrząc w menu.
-Może spaghetti , a ty? -Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-W takim razie ja to samo -jego zielone tęczówki wyłoniły się zza karty, a usta rozszerzyły się w promiennym uśmiechu. Kelnerka przyjęła zamówienie i zostawiła nas samych, a ja zamyśliłam się. Po chwili Harry się odezwał. 
-Nie cieszysz się, ze nie musisz sama siedzieć w domu w taki pochmurny dzień?
-mówiłam Ci, ze lubię deszcz, ale tak, cieszę się, że nie muszę siedzieć sama w domu. -Roześmiałam się. Na co loczek odpowiedział tym samym. Po chwili kelnerka podała nam nasze danie, które szybko zjedliśmy. 
-Ale się najadłem, muszę to spalić - Styles głaskał się po brzuchu. Po chwili wstał i wybiegł przed restaurację.
-co ten debil planuje zrobić?! - Powiedziałam cicho do siebie i wybiegłam za nim.  Kiedy mnie zobaczył zaczął uciekać?  Widziałam, że nie może wytrzymać ze śmiechu.
-Stój idioto!  Gdzie pędzisz w taką ulewę?!  - Zawołałam nie mogąc go dogonić.
-Powiedziałem Ci, że muszę spalić to co zjadłem - zatrzymał się, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Podszedł bliżej i położył ręce na moich biodrach. 
-Co się tak uśmiechasz? Co? -Podniosłam jedna brew do góry.
-nie mogę? Po prostu się cieszę, ze jesteś tu ze mną. -Szepnął cicho. -Mówiłem Ci już, ze jesteś piękna?  Nawet jak jesteś cala przemoknięta, jak jesz, jak się boisz, jak się denerwujesz, jak płaczesz, jak jesteś smutna, jak spisz, a wiesz, kiedy jesteś najpiękniejsza? Jak się szczerze uśmiechasz, tak jak teraz?  - Zarumieniłam się na te słowa. 
-czyli się musisz odczepić, obiecałeś - Styles się zasmucił i zabrał swoje ręce z moich bioder. 
-Dobrze, dowiedzenia.  -Rzekł sucho i odwrócił się na pięcie.
-Żartuje głupku!  - Chwyciłam go za nadgarstek i odwróciłam w swoja stronę.
-Nie chce, żebyś się odczepiał.  -Uśmiechnęłam się i popchnęłam go z całej siły tak, ze wpadł w najbliższa kałuże
-O nie, właśnie teraz rozpoczęłaś wojnę, masz 3 sekundy, żeby uciec.  –Loczek zrobił groźną minę.
Zaczęłam piszczeć i biec przed siebie. Nawet nie patrzyłam gdzie. W wyniku tego sama znalazłam się w kałuży.
-Cholera... -  Zamruczałam pod nosem.  Już po chwili widziałam jak Harry zwija się ze śmiechu. Sama zaczęłam się śmiać z tego, co zrobiłam.
-poddaje się, Harry, wymiękam
-Już?  Tak szybko?
-Teraz tylko marzę o tym zęby wrócić do domu i przebrać się w suche cichy.
. -Jak sobie życzysz księżniczko.
Wyciągnął do mnie swoja dłoń w pomocnym geście.  Złapałam za nią i razem wróciliśmy do restauracji po nasze rzeczy.  Zabraliśmy je i pojechaliśmy do domu Harrego.  Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy wysiadłam z samochodu moim oczom ukazała się olbrzymia willa. Wooow, co oni w niej mają pomyślałam.  Weszliśmy do domu, usłyszałam czyjś krzyk, a już po chwili zobaczyłam jak po schodach zbiega Zayn , a za nim Niall.
-Oddaj mi moją bulkę! - Krzyczał blondyn. 
-Lily, ratuj mnie! - Zayn schował się za mną i przytulił do moich pleców. - On mnie zabije!
-Zayn, mógłbyś mnie puścić?  Chce iść wysuszyć ubrania..  - Powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Oczywiście Lily, Liam, ratuj mnie! - Mulat puścił mnie i pobiegł w stronę Liama, ale nie zdążył, bo napadł na niego Niall i zaczął wyrywać mu kanapkę. 
Zaśmiałam się i poprosiłam loczka, który również obserwował tą całą sytuacje z rozbawienie, żeby pożyczył mi jakieś ciuchy.  Poszłam do łazienki, a po chwili przyszedł Hazza z suchymi ubraniami.
-Proszę, myślę, ze będą pasować.  -Podał mi ciuchy.
-Dziękuję
Loczek wyszedł z łazienki, a ja przebrałam się w jego szare dresy i za duży, czarny T-shirt z logo Rolling Stonesów.  Włosy związałam w luźnego koka, poprawiłam makijaż i poszłam do salonu, gdzie siedział suchy już Harry i szczęśliwy Lou.  Grali w coś na x- boksie. 
-w co gracie chłopcy? 
-w wyścigi - odparli jednocześnie.
-Dajcie mi zagrać, proszę -podeszłam do nich i zrobiłam maślane oczka. 
-Dobra, trzymaj, ja idę po coś do jedzenia - Louis wręczył mi pada. 
-To, jakie auto wybierasz? -Harry zaczął przebierać w samochodach na ekranie -może tego forda, albo toyotę, albo..... 
-Nie! Nie chce tego złomu, włącz mi chevroleta camorro, albo tego czarnego dodga chellengera. - Uśmiechnęłam się pod nosem, a Harry zrobił minę jak by nigdy nie widział dziewczyny, która zna się na samochodach. Lecz po chwili przemówił. 
-Dobrze księżniczko. 
Znów użyl tego określenia, podobało mi się, wywoływało u mnie motyle w brzuchu.  Zanim zaczęliśmy grać przyszedł Tomlinson z wielką miską popcornu i drugą, wcale nie mniejszą miską marchewek. 
-Po, co Ci marchewki?  -Zrobiłam mnie w stylu wtf?
-to ty nie wiesz, że ja uwielbiam marchewki? -Odpowiedział Lou. 
-On ma obsesje na punkcie marchewek, coś w podobieństwie do Nialla, tylko, że ten to tak do wszystkiego, co można zjeść, a Louis tylko do marchewek
-Aaaa, już rozumiem -zaśmiałam się.
-Marchewki mą miłością i życiem!. - Krzyknął Tomo zjadając pomarańczowe warzywo. 
-To zaczynamy?  -Spytałam.
-Oklej, grajmy.
****jakiś czas później****
-To niemożliwe!  -Wydarł się Harry -jakim cudem ze mną wygrałaś?! - Był zaskoczony tym, co się stało. 
-Hahna, ja się urodziłam z padem w ręku.  -Zażartowałam.
-Dobra, nie chce mi się już w to grać, -zrobił minę smutnego szczeniaczka. 
-Oj  Harruś, następnym razem dam Ci wygrać -pogłaskałam go po głowie, na co oboje się zaśmialiśmy. 
-Chce porozmawiać z tobą, bo okazuje się, ze wcale Cię nie znam, opowiesz mi cos o swojej przeszłości?  -Loczek przesunął się bliżej, a ja zmyśliłam się.
-może, ale nie teraz, pogadamy później, jak będziemy sami. - Szepnęłam mu na ucho.  Nie chciałam, żeby wszyscy wiedzieli. Ale chciałam, żeby on wiedział. Doszłam do wniosku, że mu ufam, że jest moim przyjacielem i ze nikomu nie wyjawi mojej tajemnicy.  Z zamyślenia wyrwał mnie Niall, który od jakiegoś czasu siedział w salonie.
-To może teraz zagrasz ze mną?  - spytał blondyn
-Dobrze, ale jak wygram to zamawiamy pizzę, bo jestem strasznie głodna.
-Nawet jak przegrasz z mistrzem to i tak zamawiamy -uśmiechnął się Liam. 
Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam grać z Blondynem.  Oczywiście wygrałam i po chwili zamówiliśmy pizzę.  Kiedy zjedliśmy była już 22. Byłam taka zmęczona, że oczy mi się same kleiły. 
-Nie chce mi się wracać do domu...  -Powiedziałam sennie.
-nie musisz, możesz spać u nas- zaproponował Louis.
-Ale i tak najpierw musisz ze mną porozmawiać.  -Dodał Harry. 
-To my idziemy spać- Zayn, Niall Louis i Liam wstali z foteli i udali się do swoich pokoi. 
-to chodź do mnie, bo znając życie, będą podsłuchiwać. -Szepnął Loczek.  Skinęłam tylko głową i razem poszliśmy do pokoju Hanzy, który był chyba najbardziej oddalony Od pokoi reszty chłopców. Weszliśmy do sypialni, było w niej ładnie i przytulnie, po lewej stronie stało wielkie łóżko, a nad nim wisiało mnóstwo zdjęć i kilka pustych ramek.  Po prawo były jakieś szafki, półki. Na jednych stały modele samochodów, na drugich książki.  Dalej za szafkami znajdował się mały kominek, a przy nim dwa fotele i stolik.  Pod którym leżał puszysty dywan, usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy gadać.
-Harry... obiecaj,  ze po tym co Ci powiem,  nie odwrócisz się ode mnie.
-Dlaczego miałbym to robić?  Oczywiście,  ze się od ciebie nie odwrócę, nie umiałbym..  -za bardzo mi na tobie zależy. -przygryzł lekko wargę i czekał aż się odezwę.
-Eghm,  dobrze.
Opowiedziałam Harremu cała historie mojego życia. Cały czas siedział ze łzami e oczach i słuchał,  po prostu słuchał.
-teraz już wiesz dlaczego mi tak trudno. - wytarłam opuszkiem palca łzę płynąca po moim policzku.
W tej samej chwili Harry przytulił mnie mocno i powiedział na ucho.
-Obiecuje,  już zawsze będę przy tobie. Tym razem on wytarł moje łzy.
-znowu płacze, tak, wiem, jestem słaba...  -Odezwałam się w końcu.
-ej, aniołku, nie jesteś słaba, łzy nie są oznaka słabości, ale dowodem na to, ze nasze serce nie wyschło i nie stało się pustynią. I wiesz, co? Ludzie najpierw muszą wiele wycierpieć, nim uda im się cokolwiek osiągnąć. Ty już wystarczająco wiele wycierpiałaś, teraz już będzie dobrze, a jak by coś się psuło, ja Ci pomogę. -Loczek ponownie mnie przycisnął do siebie i ucałował w policzek.  Poczułam wtedy takie ciepło, którego nie czułam jeszcze nigdy.
- tak Harry, teraz już będzie dobrze, dziękuję.
- to może pójdziemy już spać, bo jest już 23.- spytał mnie
- no tak, ale gdzie ja będę spać?
- jak chcesz to ze mną, chyba że nie to pójdę na kanapę.
- możemy spać razem, przecież już raz spaliśmy.
-ok. to ja idę do łazienki, chyba że Ty chcesz pierwsza.
- nie. Ty idź pierwszy a ja po Tobie.
- spoko. To niedługo wracam. Czuj się jak w domu.
- dzięki- uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym.
Minęło kilka minut a Harrego dalej nie było. Siedziałam cały czas na łóżku i patrzyłam na zdjęcia. Muszę się zapytać po co mu puste ramki?
- podobają ci się moje zdjęcia?- zaskoczył mnie Harry.
- jezuu… ale mnie przestraszyłeś! Ładne masz te zdjęcia, ale zastanawiam się po co ci puste ramki?
- wiesz… nigdy nie wiadomo kiedy będę miał fajne zdjęcie żeby tam włożyć- uśmiechnął się do mnie.
- ahaa. Rozumiem. A teraz idę do łazienki. Wracam za chwile- powiedziałam
- oki, będę czekał i grzał łóżko- zaśmiał się a ja wybuchłam zabójczym śmiechem. Przez kilka minut nie mogliśmy się opanować, aż w końcu postanowiłam iść pod prysznic. wykąpałam się, zmyłam makijaż i wróciłam do pokoju loczka w jego dresach. Postanowiłam, że będę spać w samej koszulce, bo tak jest wygodniej, a że Harry spał tylko w bokserkach to ja mogłam w koszulce i majtkach. Położyłam się obok niego i powiedziałam krótkie dobranoc i odwróciłam się w drugą stronę.
Próbowałam usnąć już od 30 min lecz nie mogłam.
- Harry… śpisz? – spytałam loczka.
- nie, a co?
- nic. Po prostu nie mogę spać. Mogę się do ciebie przytulic?

- jasne.- powiedział i objął mnie ramieniem a ja położyłam się na jego torsie. Słyszałam jak bije jego serce. W tej pozycji usnęłam od razu.

Mimo, że nie było 3 komentarzy to dodaje rozdział. mam nadzieje że  następnym razem będzie więcej.
jak nie chce Ci się komentować to zagłosuj w naszej ankiecie po prawej stronie. 
mamy napisany następny rozdział. będzie się działo.;)

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 6. Every reason to do something is good.

Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że ktoś obejmuje mnie w pasie. Odwróciłam się i ujrzałam śpiącego Harrego. Chciałam się wyrwać z jego uścisku, ale nie mogłam się ruszyć. Próbowałam przypomnieć sobie ostatnia noc, lecz nic nie mogłam Zastanawiałam się, czemu my razem śpimy? Poruszyłam się lekko a on zaczął mruczeć pod nosem.
- Harry!!- wydarłam się na całe gardło.- czemu Ty tu śpisz??
- nie drzyj się tak! Głowa mnie boli.- odpowiedział cicho, że ledwo go usłyszałam.
- nie będę się drzeć jak powiesz mi dlaczego tu śpisz?
- sama mnie tu wczoraj, a raczej dzisiaj zaprosiłaś. Chciałem spać na podłodze ale nie kazałaś mi.- powiedział
- a ty oczywiście musiałeś mnie posłuchać!?- odezwałam się do niego obrażona.
- ale przecież nic się nie stało. Po prostu spaliśmy obok siebie.
- powiedzmy że ci wierzę. idę do łazienki jak coś.
- ok.
Poszłam najpierw do garderoby po jakieś ciuchy, a później do łazienki się ogarnąć. Wzięłam szybki zimny prysznic. Wysuszyłam włosy i zakręciłam na lokówkę. Zrobiłam lekki makijaż i umyłam zęby. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam Stylesa bez koszulki. Moje oczy przejrzały całe jego ciało.

- fajne masz tatuaże- powiedziałam do niego.
- dzięki. A który ci się podoba najbardziej?
- hmmm. Myślę, że motyl i te dwie jaskółki.
- a ty chciałabyś mieć kiedyś tatuaż?
- kiedyś o tym myślałam, ale jak wyobraziłam sobie ten ból, to od razu mi się ode chciało- zaśmiałam się
- najgorszy jest pierwszy raz, potem się już można przyzwyczaić. Jak chcesz to możesz iść dzisiaj ze mną do studia, bo dzisiaj właśnie zamierzałem się tam wybrać.
- w sumie to nie mam nic do roboty.
- w studiu mam być na 15. A która jest godzina?
- 13. Więc trzeba się ogarnąć- powiedziałam
- pasowałoby się sprężyć, bo droga zajmie nam z 40 minut.
- jak coś to czekam na dole.
- okay.- Odpowiedział a ja wyszłam z pokoju.
Bardzo chciałabym zobaczyć Harrego jak zwija się z bólu, ale powiedział, że już nie czuje. Szczerze to wątpię żeby nic nie czuł. Zobaczymy za dwie godziny. Zeszłam do kuchni a tam nie było oczywiście nikogo. Pomyślałam, że zrobię dla wszystkich naleśniki.
Włączyłam radio i podśpiewując zaczęłam je przygotowywać. Wyciągnęłam kilka rodzaju dżemów i nutelle. Usłyszałam moją ulubioną piosenkę w radiu i zaczęłam śpiewać. Gdy skończyłam obróciłam się w stronę salonu a tam stało całe One Direction oraz Car i się na mnie patrzyli.
- co się tak na mnie patrzycie?- Spytałam
- czemu nie mówiłaś, że tak świetnie śpiewasz?- Powiedział Liam
- tak jakoś wyszło. A teraz chodźcie na naleśniki.
- niech ci będzie, ale później pogadamy o tym- odezwał się Harry.
- dobrze, ale jeszcze to przemyśle.
- NALEŚNIKI!- Wydarł się na cały dom Niall
Wszyscy usiedli przy stole i zaczęli zajadać się moimi naleśnikami, a ja się na nich patrzyłam.
- a dlaczego ty nie jesz?- Spytał się Harry
- nie jestem głodna.
- jak nie zjesz, chociaż jednego to nie zabiorę cię do studia- zaszantażował mnie Harry, na co ja się uśmiechnęłam.
- ale tylko jednego- zaśmiałam się
Wszyscy rozmawiali a ja nawet nie wiem, o czym. Byłam w innym świecie. Myślałam nad ty, co by było jakby Caro nie wpadła na mnie na lotnisku. Nie miałabym dachu nad głową, pracy i nawet przyjaciół, bo chyba tak ich mogę nazwać. Z zamyślenia wyrwał mnie Harry.
- jak chcemy zdążyć to musimy się już zbierać- powiedział cicho do mnie żeby nikt nie mógł usłyszeć.
Wstałam od stołu a za mną loczek.
- a gdzie wy się wybieracie- spytała Caro.
- jedziemy z Harrym do studia tatuażu, bo będzie robił sobie nowy, a ja jadę żeby popatrzeć- uśmiechnęłam się.
- a o której będziesz w domu?
- nie wiem. A co?
- nic. Tak się pytam. – Uśmiechnęła się do mnie.
 Założyłam buty i wyszliśmy z domu do samochodu Harry’go. Otworzył przede mną drzwi a ja weszłam do środka. Obieg szybko auto dookoła i usiadł na miejscy kierowcy. Włączył radio i zaczął śpiewać pod nosem. Chwilę później śpiewaliśmy razem. Darliśmy się na całe auto.
- wiesz, że naprawdę piękny masz głos.- odezwał się loczek.
- tak szczerze to nigdy nie sądziłam że ładnie śpiewam.- powiedziałam.
- to teraz już wiesz że się myliłaś.- uśmiechnął się do mnie promiennie.
Jechaliśmy już jakieś 50 minut przez piękne ulice Londynu, byliśmy już spóźnieni, ale przecież nic nie poradzimy na korki. Podziwiałam widoki za oknem, gdy nagle samochód się zatrzymał pod wielkim budynkiem. Nawet nie zauważyłam kiedy Harry wyszedł z auta i czekał z otwartymi drzwiami z mojej strony podając mi rękę. Chwyciłam za nią, bo nie łatwo wychodziło się z tego samochodu. W ciszy udaliśmy się do wieżowca.
- salon jest na ostatnim piętrze. Czyli na 30- uśmiechnął się do mnie- mam nadzieję że nie masz leku wysokości.
- nie. Dzięki za troskę- odwzajemniłam uśmiech.
Udaliśmy się do windy. Chwilę czekaliśmy i zaraz do niej wsiedliśmy. Cały czas utrzymywała się pomiędzy nami cisza. Na górę jechaliśmy kilka minut, gdy w końcu winda zatrzymała się oznajmujące nam że jesteśmy na miejscu. Wyszliśmy z niej i udaliśmy się do wielkich drewnianych drzwi na których pisało TATTOO. Weszliśmy przez nie a moim oczom ukazał się piękny widok na Londyn.
- ten widok jest odprężający- odezwał się Harry.
- wooow! To już wiem, dlaczego to studio jest na ostatnim piętrze- zaśmiałam się a loczek razem ze mną.
- o Styles! Siema- odezwał się mężczyzna.
- cześć Mike. Byliśmy na dzisiaj umówieni.
- tak, coś tam pamiętam. Mike jestem- podał mi rękę
- Lily- odwzajemniłam uścisk.
- to, co dzisiaj robimy Harry?- Spytał się Mike.
- myślałem nad statkiem na lewej ręce.
- ok. to siadaj i odpręż się.
- boisz się?- Spytałam.
- nie. A czemu miałbym się bać?
- nie wiem, ja bym się bała.
- a może ty też chcesz tatuaż?
- nie wiem. Tak szczerze to boję się
- to potrzymam cię za rękę- zaśmiał się.
- haha. Bardzo śmieszne. A ty jak robiłeś pierwszy tatuaż to ktoś był z Tobą?
- tak. Byłem z Louisem, i to on mnie trzymał za rękę.- Uśmiechnął się a jego piękne dołeczki ukazały się na twarzy.
- ok., więc mogę sobie zrobić, ale nie za duży, bo nie mam kasy.
- o pieniądze się nie martw. Ja zapłacę, bo w końcu cię do tego namówiłem.
- no dobra, ale jak zacznę pracę i zarobię to ci wszystko oddam.- On na to tylko się uśmiechnął
- to zastanów się, co chciałabyś sobie wytatuować a ja idę sobie zrobić wymarzony statek.
- to idź a ja będę myśleć.
Harry poszedł a ja zaczęłam myśleć nad tym, co sobie zrobić, żebym nie żałowała, bo przecież będę mieć to do końca życia. Zdecydowałam się na napis forever young na karku. Czekałam jeszcze godzinę aż Harry wyjdzie. Gdy go zobaczyłam ścierał resztki łez spod oczu. Zaśmiałam się i podeszłam do niego.
- pokarz, co zrobiłeś.- Ujrzałam piękny statek, który był naprawdę duży
- i co, podoba ci się?
- jest świetny!
- a ty, co wybrałaś?- Spytał.
- napis forever young na karku
- świetny wybór.
- też mam taką nadzieję.
- to chodź- złapał mnie za rękę i pociągnął mnie tam skąd przyszedł. Po chwili leżałam już na brzuchu a Harry siedział obok mnie na krześle.
- gotowa?- Spytał Mike.
- tak- odpowiedziałam szybko i modliłam się żeby aż tak bardzo nie bolało.
Mike zaczął robić mi tatuaż a ja coraz bardziej ściskałam rękę loczka. Łzy lały mi się nieubłaganie. Nie mogłam ich powstrzymać. Minęło 30 minut a ja usłyszałam upragnione słowa- skończyłem- odezwał się Mike.
- uff. Nareszcie. Już myślałam, że nie wytrzymam.
- byłaś dzielna- powiedział Harry i pocałował mnie w policzek, na co ja się zarumieniłam. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam mój pierwszy tatuaż.

 Był śliczny. O takim zawsze marzyłam.
- jest po prostu genialny- powiedział Styles.
- wiem, bo mój- wytknęłam mu język, na co się uśmiechnął.
Harry poszedł zapłacić a ja jeszcze podziwiałam moja nową zdobycz na całe życie. Minęło kilka minut a loczek był już koło mnie i szliśmy do samochodu. Niedługo później byliśmy już w samochodzie.
- to gdzie teraz jedziemy?- Spytał się mnie
- nie wiem. Może do mnie, jakiś film obejrzymy czy coś.
- okey, może być.
Harry włączył radio i znowu śpiewaliśmy. Po drodze pojechaliśmy do restauracji na późny obiad a w zasadzie to już kolacje, bo była już 17.30. Gdy dojechaliśmy do domu zrobiliśmy popcorn i oglądaliśmy horror, bo oczywiście Harry się uparł. W czasie filmu mega się bałam, więc cały seans byłam w ramionach loczka. Gdy na niego spojrzałam wydawał się być zachwycony tym, że się w niego wtulam. Z resztą mi też się podobało. Ale on był tylko moim przyjacielem. Po kilku filmach z kolei zrobiło się dosyć późno.
- chyba powinienem się już zbierać, pewnie chłopaki się już martwią.
- pewnie tak- powiedziałam ziewając
- a widzę, że ty tez jesteś padnięta.
- nie zaprzeczę- zaśmiałam się.
Zaczęliśmy podnosić się z swoich siedzeń i poszliśmy w stronę drzwi wejściowych.
- kiedy spotkamy się następnym razem?- Spytał się loczek
- nie wiem, to może jak będziesz miał czas to zadzwoń.
- okey, ale musisz mi dać swój numer.
- spoko, daj telefon to ci zapisze.
Harry podał mi swojego iphona a ja wpisałam mu numer. Podałam mu swojego żeby on wpisał mi swój.
- dziękuję za mile spędzony dzień- powiedziałam.
- ja też dziękuję. Do zobaczenia- odpowiedział i pocałował mnie w policzek.
- Do zobaczenia.- Odezwałam się po chwili.

Gdy Harry pojechał, a ja  poszłam na górę. Zajrzałam do sypialni Caro żeby zobaczyć czy jest w domu. Ujrzałam ją zwiniętą w kłębek na łóżku i najwyraźniej spała. Po cichu zamknęłam drzwi i poszłam do swojego. Przebrałam się tylko w pidżamę i poszłam spać.
Rozdział jest mega nudny, wiem.. ale niestety pisałam go sama, bo Kudzi tata zabrał telefon;/ 
Następny rozdział jak będą 3 komentarze. Sulu♥.