piątek, 16 maja 2014

Rozdział 29. now what?

~ Oczami Harrego ~
Od wczoraj jesteśmy u mojej mamy i Robina. Anne przyjęła nas z otwartymi rękami. Przydzieliła nam sypialnię gościnną, do której nigdy nie miałem wstępu. Mama bała się, że coś zniszczę. Lily i ona świetnie się dogadują, rozmawiają ze sobą praktycznie cały czas. Właśnie siedziałem i oglądałem jakiś nudny teleturniej, kiedy usłyszałem trzask. Szybko pobiegłem do kuchni, skąd dobiegał dźwięk, zobaczyć co się stało.-Co tu się stało? - Zapytałem wchodząc do kuchni.
 -Nic takiego -Lily się zaśmiała zbierając potłuczony talerz z podłogi. Anne podeszła do mnie i powiedziała szeptem. -Zareagowała tak, jak powiedziałam o tym, że możesz jej się w tym Paryżu oświadczyć – Śmiejąc się klepnęła mnie w ramie i poszła pomóc Lily sprzątać. "Oświadczyny?" To chyba trochę za wcześnie -pomyślałem. Nagle w kieszeni zaczął wibrowac mi telefon. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Wyszedłem na dwór i odebrałem. -Halo.
-Witaj Harry, co u Ciebie? - To Joy. Czego ona chce? -Co chcesz Morgan?
 -Oh, ja chciałam tylko zapytać, kiedy wracasz, hm? -Spytała swoim piskliwym głosem.
-Po jutrze, a co Cię to interesuje?
-Tak tylko pytam, już nie zawracam Ci głowy, pa! - Krzyknęła do telefonu i rozłączyła się. O co do cholery mogło jej chodzić? Niepotrzebnie, powiedziałem, kiedy wracamy. Ciekawe, co wymyśliła. Wróciłem do mieszkania i znowu usiadłem na kanapie, żeby dokończyć oglądać teleturniej, który w ogóle mnie nie interesował. W głowie miałem tylko Joy i to, czego ta dziewczyna może ode mnie chcieć. -Kto dzwonił? -Poczułem na swoich ramionach delikatne ręce Lily. Nie mogłem powiedzieć jej prawdy, mogłaby pomyśleć, że ją zdradzam. -To Niall -skłamałem, pytał się, kiedy wracamy.
-Ale przecież mówiliśmy chłopakom, kiedy dokładnie będziemy w domu -Lilly się zdziwiła.
-Może zapomniał -uśmiechnąłem się sztucznie i pokazałem gestem mojej dziewczynie, żeby usiadła obok mnie.
-To jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór? –Lily położyła głowę na moim ramieniu.
-Nie wiem, ale może powiedz na co ty masz ochotę? –spojrzałem na Lily, ale po chwili wpadłem na pewnien pomysł.Kiedy moja dziewczyna miała coś powiedzieć, położyłem na jej ustach palec. – Już mam pomysł kochanie. Dzisiaj pójdziemy do miejsca w którym spędzałem całe swoje dzieciństwo. – na twarz Lily wkradł się uśmiech. Pocałowałem ją i obydwoje poszliśmy do Anne, żeby powiedzieć jej, że wychodzimy
Po chwili ja, Lily i moja mama byliśmy już gotowi do wyjścia. Po 5 minutach byliśmy już na miejscu. Uwielbiam Holmes Chapel, tylko tutaj mogę poczuć się sobą, bez zbędnych kamer, paparazzi, tak jak bym znów miał dziesięć lat. 
~Oczami Lily~
Weszliśmy do małej restauracji. Nazywała się "Little Chef". Było tu bardzo przytulnie. Jak w rodzinnym domu. Od razu polubiłam to miejsce. Zajęliśmy miejsce przy kominku. Od razu podeszła do nas kobieta około czterdziestki. Na twarzy miała wymalowany szeroki uśmiech. Harry momentalnie rzucił się jej na szyję. -Maggie! 
-Harry, kochany, tak dawno Cię tu nie widziałam. z jej oczu poleciały łzy. 
-Lily - Hazza zwróciła się tym razem do mnie. - Poznaj Maggie, Mag, poznaj Lily. Moją dziewczynę. - wstałam, aby przywitać się ze znajomą Styles'a. Anne również ją przytuliła. 
-Więc co zamawiacie? - Kobieta wyjęła notes i długopis. 
-Ja to co zawsze - Harry ponownie zajął swoje miejsce. 
-Domyślam się, że ty Anne również? - mama Harrego skinęła głową na potwierdzenie. - a tobie kochanie co podać? - Maggie zwróciła się do mnie. spojrzałam w menu i od razu w oczy rzuciła mi się odpowiednia rzecz. 
-poproszę kurczaka, razem z tą sałatką. - odłożyłam menu i posłałam kelnerce szczery uśmiech. 
-dobrze, czyli trzy razy kurczak - Maggie zapisała zamówienie w notesie i odeszła. 
-poważnie? wy też zamówiliście to samo? - moja szczęka w tej chwili dotknęła podłogi. 
-Czytasz nam w myślach. - odpowiedziała Anne i  całą trójką wybuchnęliśmy śmiechem. 
tego dnia czułam się wspaniale, czułam to rodzinne ciepło. Z dnia na dzień moje życie stawało się coraz piękniejszą bajką. Wystarczyło tylko zacząć spełniać marzenia.. 



______________________________________________________
 Przepraszamy, że rozdział taki krótki, ja przepraszam. To nie jest już to samo co wtedy kiedy zaczynałam pisać to opowiadanie z przyjaciółką, to było jak początek spełniania marzeń, zaczynając od tych najmiejszych. Czy się udało? myślę, że tak, spełniłam cząstkę swojego malutkiego marzenia, dzięki wam i przyjaciółce, która pisała ze mną. Teraz się to rozpada. Chciałabym pisać dalej, ale to już nie ma sensu. Pisanie miało sprawiać przyjemność, a nie miało być z przymusu. Można powiedzieć, że na razie odchodzę z tego bloga. Jeżeli Sulu chce, będzie pisała dalej, jeśli nie będziecie musieli poczekać, aż zatęsknię za Lily, Harrym i za wami. Dziękuję za wszystkie miłe słowa, dziękuję, że byliście i czytaliście to opowiadanie, które było moim malutkim marzeniem. Kocham was, pa ~ Kudzia.









niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 28. i'm so happy.


W ostatnim rozdziale..:
-Hazz.. Co się stało? - Lily podeszła do mnie i zaczęła głaskać po twarzy.
-Nic się nie stało kochanie - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w nos, na co zabawnie go zmarszczyła.
-Jakiś dziwny jesteś.. Zamyślony, coś cię jednak dręczy. - Nie dawała za wygraną.
-Wydaje Ci się skarbie, ale wiesz, co?. Musimy pogadać
.
~Oczami Lily~

Wiedziałam, że Harry ma coś na sumieniu, musiałam z nim o tym pogadać.
-Tak Harry? - Pociągnęłam go za rękę i usiedliśmy na kanapie. - Mów, co jest.
-, więc.. Na święta polecimy do Paryża- powiedział z uśmiechem.
- żartujesz?- Spytałam zaskoczona
- nie. Na prawdę lecimy na święta do Paryża!
-, ale nie chcesz spędzić świąt z rodziną? Przecież takie powinny być
-, czyli nie chcesz ze mną jechać?- Zapytał zawiedziony.
- chcę! - Krzyknęłam i przytuliłam się do niego. To będą najlepsze święta, jakie kiedykolwiek miałam.
-a, jeśli chodzi o rodziców to może odwiedzimy ich teraz? - Spojrzałam na Loczka zdziwiona.
-teraz?
-Tak, czemu nie, mama się na pewno ucieszy - Harry rozszerzył usta w przepięknym uśmiechu.
-to chodźmy się pakować! - Byłam strasznie ucieszona, że w końcu odwiedzimy rodzinę Harrego.
Poszliśmy do pokoju i Styles wyjął dwie walizki.  Jedną podał mi a druga wziął sam.  Włożyłam kilka swetrów, bo było już coraz chłodniej na dworze.  Wrzuciłam dwie pary spodni i kosmetyki z łazienki.
-Harry? -Spytałam niepewnie
- Mhmm? - Odparł wykupiony na układaniu swoich ubrań w torbie.
- uprzedziłeś swoją mamę, że przyjedziemy?
- nie, zrobimy jej niespodziankę- uśmiechnął się
- to może jednak nie jedźmy tam…
-a, co boisz się? - Zaczął się śmiać
- jasne, że nie- powiedziałam oburzona- no dobra..  Może trochę- zaśmiałam się sama z siebie.
- przecież Cię nie zje- przytulił mnie od tyłu- chyba- dodał po chwili
- no teraz to mnie pocieszyłeś!  No dziękuje!  Nigdzie nie jadę! - Oburzyłam się.
- Lilyyyy- przeciągnął ostatnią literę. - To był żart. Nie obrażaj się na mnie- wyszeptał przygryzając moje ucho.  Zaczął całować i ssać moją szyję, a ja lekko odchyliłam głowę w tył.  Szybkim ruchem obrócił mnie w swoją stronę i wpił się w moje usta. Chwilę później nasze języki zaczęły toczyć zawziętą walkę o dominację.
-Harr… - ktoś wpadł do naszej sypialni bez pukania, a my szybko od siebie odskoczyliśmy jak poparzeni- ojj, chyba w czymś wam przeszkodziłem- zaśmiał się Louis- już zmykam.  Chciałem wam tylko powiedzieć, że zrobiliśmy kolację- odparł dumnie.
- wy?  Kolacje?- Zaczął nabijać się Styles- chyba raczej zamówiliście- w tym momencie nie mogłam się powstrzymywać i wybuchłam śmiechem. Zaraz za mną dołączyli chłopcy
- no dobra niech wam będzie.  Zayn z Niallem byli w Nando's i kupili dla wszystkich na wynos.  A jak się nie pośpieszycie to zaraz nic nie będzie.
- zaraz przyjdziemy- odezwał się Loczek
Po wyjściu Tomlinsona Harry po raz kolejny przyssał się do moich warg. 
-Hazza.. - Jęknęłam-musimy iść- powiedziałam pomiędzy pocałunkami
-dobrze, ale dokończymy to później- uśmiechnął się, na co ja odpowiedziałam tym samym.  Owinął rękę wokół mojej talii zeszliśmy na dół.  W salonie wszyscy siedzieli rozwaleni na kanapach przed telewizorem i zjadali się skrzydełkami z restauracji. 
- o nasze gołąbeczki przyszły- odezwała się Caro
- gdzie jest dla nas? - Spytał Styles
-zostawiłem wam w kuchni, bo Horan by wam wszystko zjadł- zaśmiał się Zayn
Poszliśmy w stronę pomieszczenia a na blacie leżały dwa pudełka z jedzeniem dla nas.  Wzięliśmy je i wróciliśmy do reszty.  Usiedliśmy razem na fotelu, bo nie było miejsca.  Loczek pociągnął mnie na swoje kolana i tak zaczęliśmy jeść. Śmialiśmy się i karmiliśmy nawzajem. 
- jacy oni są słodcy-powiedziała Car, na co chłopaki tylko jej przytaknęli.
Po skończonym posiłku i ubrudzeniu mojego ulubionego swetra przez Hazze wróciliśmy do sypialni. Przez kolejną godzinę pakowałam moje ciuchy a Styles leżał sobie wygodnie na łóżku i się na mnie gapił.
- co się mi tak przyglądasz?- zapytałam
- jesteś taka piękna i cała moja- uśmiechnął się.  Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach
- a ty mój- szepnęłam mu do ucha. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka!
dziękujemy za komentarze!
nawet nie wiecie jak nas to cieszy, że jest ich tyyyle ;)
przepraszamy za opóźnienie, ale trzeba było trochę sobie powtórzyć przed testami ;[
a potem nie było jakoś czasu, więc jest dopiero teraz ;)
będziemy miały teraz więcej czasu na pisanie więc jak więcej komentarzy to rozdział będzie szybciej ;)
Następny rozdział jak będzie 10 komentarzy ;)
Kochamy Was♥
do następnego ♥
~Sulu & Kudzia

wtorek, 22 kwietnia 2014

INFORMACJA.

Kochani, przepraszamy za to, że tak długo nie pojawia się kolejny rozdział, ale mamy teraz testy i musiałyśmy się do nich przygotować. Od jutra piszemy egzaminy, więc rozdział pojawi się w weekend. Jeszcze raz przepraszamy. <3 

~ Kudzia i Sulu.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 27. so many beautiful women around the world, but I love only you.

-Chyba czas się obudzić, kochanie - poczułam czyjeś wargi na moim policzku i powoli zaczęłam podnosić powieki. Odwróciłam głowę i ujrzałam burzę czekoladowych loków idealnie komponującą się ze szmaragdowymi tęczówkami, a kiedy do tego dołączy się olśniewający uśmiech, cały świat traci znaczenie, jestem tylko ja i On, mój Harry.
-Jak się czujesz? - spytał i zaczął bawić się pasmami moich włosów. Na myśl o wczorajszym wieczorze zrobiłam się cała czerwona, schowałam głowę w torsie Hazzy i wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Oj, ktoś tu się zawstydził - wiedziałam, że się szeroko uśmiecha. Przytulił mnie jeszcze bardziej i szepnął na ucho.
-Ja na twoim miejscu bał bym się wyjść na ulicę. Pomyślałaś co będą mówić o tobie sąsiedzi? twoje krzyki na pewno było słychać na drugim końcu Londynu.
-cicho! -uderzyłam go w ramię poduszką.
-tylko żartuję, ała! - oboje zaczęliśmy się śmiać i z powrotem upadliśmy na poduszki.
-to co dzisiaj robimy? -spytał i zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
-Harry, dzisiaj o 14.30 muszę być w studio, mam sesję. - powiedziałam smutno. - a teraz musimy wstać i zjeść jakieś śniadanie, nie możemy całego dnia spędzić w łóżku - uśmiechnęłam się, owinęłam prześcieradłem i poszłam poszukać ciuchów na dzisiaj.
-Ej, nie musisz się mnie wstydzić skarbie, już cię widziałem bez ubrania - Loczek puścił mi oczko.
-ugh, cicho bądź - przygryzłam wargę. Wzięłam te ciuchy, posłałam Stylesowi buziaka i poszłam do łazienki.Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż, a włosom pozwoliłam opadać naturalnie na ramiona. Zebiegłam szybko na dół zwabiona zapachem naleśników.
-Harry, to było pyszne! ale skąd o tej porze roku truskawki? -zaśmiałam się.
-wyhodowałem, wiesz? - Hazza dał mi buziaka w czoło, zabrał ode mnie talerz i zaczął sprzątać po śniadaniu. Spojrzałam na zegarek.
- o cholera, muszę lecieć, mam pół godziny! - pobiegałam szybko umyć zęby i wrzuciłam na siebie płaszcz, Loczek już czekał w samochodzie. Wsiadłam, zapięłam pasy i ruszyliśmy.
-Harry..
-tak? - zwolnił, widząc, że chcę porozmawiać.
-uszczypnij mnie.
-co? - był zdziwiony.
-słyszałeś.. bo ja.. to wszystko jest takie cudowne. Nigdy, zamknięta w tym swoim małym, ciemnym pokoju na poddaszu nie pomyślałam, że coś takiego naprawdę mi się przydarzy. Każdego dnia jest coraz piękniej. Mam Ciebie, już zawszę będę miała, prawda?
-tak, Lily, już zawsze. - złapał moją dłoń.
-Jestem modelką - uśmiechnęłam się - przyjaźnię się z modelką, znam całe One Direction, mam cudowne życie, blizny zanikają, już ich prawię nie widzę.. - Haz przejechał dłonią po moich nadgarstkach i dodał.
-Już niedługo znikną całkowicie, a razem z nimi odejdą smutne wspomnienia i wiesz co Ci powiem? to zabrzmi strasznie głupio i egoistycznie, ale dobrze, że to wszystko się wydarzyło, bo inaczej bym nie miał Ciebie, mojego największego szczęścia. - uszczypną mnie w kolano. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Po 15 minutach bylismy na miejscu.
-mogę iść z Tobą?
-pewnie, chodź - złapałam Harrego za rękę kiedy już wyszliśmy z samochodu. 

 ~oczami Harrego~
Weszliśmy do studia, nie, to nie było to samo gdzie się poznaliśmy, było znacznie większą działalnością. Lily powiedziała, że musi iść przygotować się do sesji, więc znalazłem wygodne miejsce i usiadłem. Wyjąłem swojego iphona i zacząłem przeglądać twittera, raczej nic nowego, kilka hejtów, kilka miłych wiadomości od fanów.. Dałem follow 3 directionerką i napisałem twitta "w studiu, czekam na mojego anioła. xx" kiedy skończyłem schowałem komórkę do kieszeni. Dosiadła się do mnie nieznajoma dziewczyna. 
-hej, jestem Joy Morgan. -podała mi dłoń na przywitanie. 
-Harry Styles. - uścisnąłem jej dłoń. 
-Co ty nie powiesz - powiedziała ironicznie z lekkim uśmiechem i założyła nogę na nogę i dodała.
-Co ty tu robisz?
-przyszedłem zobaczyć jak moja dziewczyna pracuje - uśmiech zszedł z jej twarzy, była wyraźnie niezadowolona kiedy powiedziałem słowo "dziewczyna"
-To która jest tą szczęściarą?
-Lily - odpowiedziałem z dumą w głosie. - znasz?
-Tak, pewnie. ma dzisiaj sesję dla L’Oréal, będzie robić za jakąś japońską lalkę -Zaśmiała się. Wyglądała na sympatyczną, można było się z nią dogadać. Po 15 minutach rozmowy musiała iść przygotować się do swojej sesji. Lily skończyła swoje przygotowania i przyszła mnie zawołać do sali gdzie odbędzie się sesja. Stanęła na środku sceny, a ja wygodnie usiadłem na jednym z krzeseł. wyglądała jak z japońskiej bajki. Na głowie miała dwa koki, a ubrana była na czarno biało. Kiedy nagrywali poszczególne sceny co chwilę się na mnie spoglądała, a ja puszczałem jej oczka i robiłem głupie miny przez co cały czas była naturalnie uśmiechnięta.  Wyglądała tak seksownie jak pozowała, że miałem ochotę porwać ją ze sceny i zacząć całować.



kiedy skończyła tak właśnie zrobiłem.
-Byłaś cudowna kochanie - powiedziałem jej na ucho. Zaśmiała się i pobiegła się przebrać.
-Będę czekać w samochodzie! -krzyknąłem jeszcze i odszedłem w stronę wyjścia. Kiedy miałem już wychodzić, coś przykuło moją uwagę. Joy.. Siedziała na białym krześle, które było ustawione na białym tle, ubrana była w samą bieliznę, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Stałem tak z 10 minut i patrzyłem na Joy, która pozowała do obiektywu. Chyba mnie zauważyła, bo pomachała w moją stronę. Obejrzałem się czy nikogo innego obok mnie nie ma, żebym miał pewność, że macha do mnie. "Styles, do cholery co ty wyprawiasz!" skarciłem siebie w myślach. Uśmiechnąłem się tylko przelotnie do Morgan i wybiegłem ze studia. Za chwilę dołączyła do mnie Lily i pojechaliśmy do domu.
-Hazz.. co się stało? - Lily podeszła do mnie i zaczęła głaskać po twarzy.

-Nic się nie stało kochanie - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w nos, na co zabawnie go zmarszczyła.
-Jakiś dziwny jesteś.. zamyślony, coś cię jednak dręczy. - nie dawała za wygraną.
-Wydaje Ci się skarbie, ale wiesz co.. musimy pogadać.






No to koniec rozdziału 27. 
wiecie co? jesteśmy bardzo zawiedzione, dlaczego jest tak mało komentarzy? ;(
każdy komentarz to cholerna motywacja do dalszego pisania. Dlatego komentujcie. 
Jeżeli przeczytaliście to napiszcie nam nawet głupią kropkę, żebyśmy tylko wiedziały, że czytacie. 
Następny rozdział dodamy jak będzie MINIMUM 9 komentarzy. 
kochamy was, trzymajcie się, pa. <3



piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 26. is beautiful, keep it up


Przyszedł listopad, Caroline wróciła dokończyć sesję, a Harry ten tydzień spędzał w pracy, był na drugim końcu Londynu, jutro miał wrócić. Bardzo za nim tęsknie. Układa nam się idealnie, kocham go jak nikogo innego, nie wyobrażam sobie bez niego życia. Założyłam na siebie brązowy, wełniany sweter i wyszłam na dwór. Było około 16, więc robiło się coraz ciemniej. Co dziwne, świeciło nadal słońce, które teraz przypominało wielką pomarańczę, która za chwilę miała się schować za horyzontem. Usiadłam na drewnianej ławce. Mijało mnie pełno osób, zabiegane matki, wracające ze sklepu spożywczego do domu, aby przygotować kolację, starsze panie, dzieci, z psem na smyczy. Nagle w mojej kieszeni zawibrował telefon. Na mojej twarzy momentalnie pokazał się szeroki uśmiech.

-Cześć skarbie! - krzyknęłam do słuchawki.
-no hej kochanie, co u Ciebie? - odpowiedział mi głos, który tak bardzo kochałam.
-po za tym, że cholernie za tobą tęsknię i nie mogę już bez Ciebie żyć, to wszystko okej. - uśmiechnęłam się, jak by sama do siebie.
-też za tobą tęsknię, nawet nie wiesz jak bardzo - westchnął - jesteś na spacerze, czy kupiłaś sobie psa? -zaśmiał się. Dopiero teraz zorientowałam się, pod moimi nogami siedział pies, który szczekał na mnie swoim piskliwym głosem.
-nie, to znaczy tak, jestem na spacerze, ale ten pies, którego słyszysz nie jest mój.
-okej, haha, a... o której wracasz do domu? -zapytał, ale nie wiem po co, przecież go nie ma..
-za pół godziny, może trochę więcej, a co?
-nic, tak pytam. - zaśmiał się - muszę lecieć kochanie, pa! - krzyknął do słuchawki i się rozłączył, jeszcze chwilę trzymałam komórkę przy uchu, wsłuchując się w dźwięk kończący połączenie. "Co mu do cholery odbiło?" pomyślałam i wzruszyłam ramionami. Posiedziałam jeszcze chwilę. Zrobiło się bardzo zimno, więc bardziej zacisnęłam sweter i ruszyłam w stronę domu.
- o mój boże! - zakryłam ręką usta - ktoś się włamał! - w domu były porozpalane wszystkie światła. Musiałam się przekonać co się stało. Bałam się, cała się trzęsłam, ale dzielnie weszłam do środka. Przywitała mnie grobowa cisza. Tylko zegar niespokojnie wybijał rytm. poszłam w stronę salonu. Zobaczyłam na podłodze płatki róż, serce mi szybciej zabiło. Szłam drogą, usypaną z moich ulubionych kwiatów, aż doszłam do sypialni mojej i Harrego. Otworzyłam drzwi i mnie zamurowało. Cała podłoga usypana była czerwonymi płatkami wszędzie stały białe świece, a na samym środku stał On, ubrany w dopasowaną marynarkę i obcisłe brązowe spodnie. W ręku trzymał bukiet róż.
-Pomyślałem, że wrócę wcześniej i zrobię Ci niespodziankę. - podeszłam do niego, kwiaty odłożył na stolik obok. Do oczu naszły mi łzy, wzruszyłam się cholernie. Od razu rzuciłam się Loczkowi na szyję, a on wpił się w moje usta.
Podnoszę ręce do góry i splatam je na jego karku. Lekko dotyka moich ust swoimi wargami.  To jest bardzo delikatny pocałunek. Rozchylam lekko usta, a on korzysta z okazji. Całuje mnie coraz bardziej zachłannie. Stoję na palcach trzymając Loczka za szyję. Prawie brakuje mi powietrza. Ręce przesuwa po moich plecach, aż do samego tyłka. Podnosi mnie i podnosi mnie na swoje biodra. Wsuwam palce w jego włosy. Odrywamy się gdy brakuje nam tchu, a po chwili znów całujemy. Jest mi gorąco. Harry lekko kładzie mnie na łóżko. Zaczyna całować mój obojczyk, a co się śmieje. Czuję jak on także się uśmiecha zaraz przy mojej skórze. Jęknęłam gdy przygryzł ją.

- zróbmy to- powiedziałam cicho Stylesowi do ucha.
- ale jesteś pewna?- spytał a ja momentalnie zrobiłam się czerwona.
-Tak.
Delikatnie zaczął zdejmować mój sweter, który miałam na sobie. Oczy mu się rozszerzyły gdy zobaczył mój czarny koronkowy stanik. Zajęłam się jego koszulką i chwilę później mogłam podziwiać tego tors. Wkłada dłonie pod moje plecy i rozpina mój stanik.  Trochę się krępuję. Ktoś po raz pierwszy widzi mnie nagą. Przejeżdża ustami po mojej szyi i dekolcie. Wzdycham czując jego pocałunki na moich piersiach. Miętolę w palcach pościel. Podnoszę się minimalnie tak że wyginam się w łuk. Zjeżdża ustami na mój brzuch. Ledwo mogę złapać powietrze. Chwilę później leże pod nim tylko w cienkich majtkach. Nie byłam mu dłużna i on też był w samych bokserkach. Zsuwa ze mnie majtki. Delikatnie dotyka mnie palcami. 
- jesteś piękna- wyszeptał mi na ucho- i tylko moja
-Twoja- powtórzyłam za nim.
 Patrzę na niego. Jest taki przystojny. Przygniata mnie swoim ciałem. Całuje mnie w usta i we mnie wchodzi. Powoli i delikatnie. Rozpycha mnie od środka.  Praktycznie nie czuję bólu, jestem zbyt zajęta tymi wszystkimi doznaniami. Jego ruchy są płynne ale naprawdę robi to subtelnie. Z moich ust wydobywają się jęki. Chcę go bardziej, chcę go całego.  Wypycham biodra w jego stronę. Wchodzi jeszcze głębiej. Krzyczę jego imię bliska spełnienia. On tylko mnie całuje i przyspiesza.  Opadam spełniona na łóżko. Boże...Głęboko i szybko oddycham. Przytula mnie do siebie. Próbuję zasnąć, ale rozprasza mnie jego dotyk. Trzyma rękę na moim brzuchu i przytula się do moich pleców.  Zamykam oczy kładąc dłoń na jego dłoni. Przesuwam po niej palcami. Całuje mnie w ramię.
- kocham cię- szepcze mi do ucha.
- ja ciebie też kocham- mówię nieco głośniej i usypiam.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam was ;)
Bardzo się na was zawiedliśmy... ;(
bo pod poprzednim były tylko 3 komentarze.
Dajcie z siebie wszystko i nie zawiedźcie nas teraz.
rozdział jest dłuższy niż poprzednie ;)
mam nadzieję, że scenka +18 nam w miarę wyszła ;)
a tak wgl to jutro jedziemy do Warszawyy!!
bedzie meega!!
~Sulu&Kudd



CZYTASZ= KOMENTUJESZ

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 25. everything returns to normal


***tydzień później ****

Dzisiaj nareszcie wychodzę z tego szpitala. Nienawidzę tego miejsca. Obym tutaj nigdy już nie wróciła. Cale dnie a nieraz nawet noce był przy mnie Harry, a gdy on jeździł do domu to przechodziła do mnie Caro. Opowiedziała mi jak było na sesji w Los Angeles. Fajnie by było kiedyś tam polecieć. Marzyc przecież każdy może
-Cześć kochanie -do sali wszedł Harry
-hej-musnął moje wargi
-nareszcie będę miał cię przy sobie- przytulił mnie
-ale, jak to przy sobie?
-gadałem z chłopakami i z Car i ustaliliśmy ze zamieszkasz z nami, oczywiście Caroline tez będzie z nami mieszkać, nie zostawimy jej samej -zaśmiał się
-dziękuje ci -powiedziałam cicho
-ale, za co skarbie?
-za to, że jesteś i nigdy nie poddałeś się i walczyłeś o mnie. Kocham cię, wiesz?
-to ja tobie dziękuje za to ze jesteś, ale ja kocham cię mocniej-pocałował mnie w czoło. Poczułam się jak mała dziewczynka. Przypomniałam sobie ze tata tak kiedyś robił.
-Nie chciałbym cię pospieszać, ale myślałem ze chcesz stad jak najszybciej wyjść -zaśmiał się
-Tak, już, przywiozłeś mi jakieś ciuchy?
-Oczywiście. Sam wybierałem -uśmiechnął się pokazując swoje słodkie dołeczki.
-Już się boje-zaśmiałam się
-A tak w ogóle to twoje rzeczy już są w naszym domu.
Krzyknął, gdy weszłam do łazienki. Założyłam to, co mi przyniósł i wyszłam z pomieszczenia. Loczek, gdy weszłam to szybko schował swój telefon do kieszeni. Cos mi się wydaje to podejrzane, ale postanowiłam nie pytać, tylko jak najszybciej dostać się do domu i położyć na wygodnym loszku. Mam dosyć już tego szpitalnego klimatu..
-idziemy?-Spytałam pakując ostatnie rzeczy.
-tak, tak. -Wziął moja torbę i złapał mnie za reket.  Wyszliśmy z pomieszczenia i udaliśmy się po wypis. Później do samochodu Stylesa. Jadać śmialiśmy się, z naszego śpiewania.  Znaczy z śpiewania Harrego a mojego wycia.  Po 30 minutach dojechaliśmy do domu.  Loczek otworzył mi drzwi od auta i poszliśmy w stronę budynku.
-jesteśmy! -Wydarł się Hazza, gdy weszliśmy do środka
-co tu tak cicho? -Spytałam zaciekawiona
-nie mam pojęcia- powiedział a jego uśmiech zdradził wszystko. Cos tu się szykuje. Weszłam do kuchni.
-niespodzianka!  -Wydarli się wszyscy.



-woow! Dziękuje wam.! przestraszyliście mnie-zaśmiałam się. -Czyj to był pomysł?
Wszyscy momentalnie pokazali palcami na Harrego, lecz on na Louisa.  Zaczęliśmy się śmiać z loczka.
-to ty wymyśliłeś?  -Uwiesiłam mu się na szyi.
-tak. -Uśmiechnął się do mnie i musnął moje usta.
-dziękuje po raz kolejny-oddalam pocałunek
-dobra!  Dosyć tego lizania!  Czas się bawiiiiccc!!  -Przeciągnęła Car.
Każdy wziął sobie po drinku i wypiliśmy moje zdrowie.  Oczywiście na jednym się nie skończyło. Chwile później chłopaki już przestawiali kanapę i śpiewaliśmy karaoke. Caro nie chciała śpiewać, tłumacząc ze nie umie.  Wiec podzieliliśmy się na drużyny.  Ja oczywiście byłam ze Stylesem.  Przecież inaczej być nie mogło.  Niall był z Zaynem, a Lou z Liamem.  My poszliśmy na pierwszy ogień.  Wylosowaliśmy Boyfriend JustinaBiebera.
-lepszej piosenki nie mogliśmy mieć -zaśmiałam się. I
Chwile później zaczęliśmy śpiewać.  Pierwsza zwrotkę śpiewał Harry, ja druga.  Refren razem.  Nasze glosy idealnie do siebie pasowały.  Jakbyśmy byli dla siebie stworzeni.  Po skończonym utworze wszyscy zaczęli bić nam brawo, a my się przytuliliśmy. Loczek lekko musnął mój policzek, na co się zaśmiałam.
-woow!  Dostaliście same dziesiątki od jurorów!  Trudno będzie was pokonac -powiedział Niall
Spojrzałam na ekran i rzeczywiście dostaliśmy trzy dziesiątki i jedna dziewiątkę.  Usiedliśmy na kanapie i wtuliłam się w ramie Hazzy. Po nas śpiewali Louis i Liam.  Oni natomiast wylosowali Eda Scheerana i see fire. Strasznie się ucieszyłam!  W końcu to mój idol.  Przez cala piosenkę byłam uśmiechnięta od ucha do ucha.  Chłopcy dostali gorsze oceny niż my.  Na co Harry zaczął się z nich nabijać.  Walnęłam go w ramie żeby zrozumiał ze ma przestać.  Po chwili się na szczęście uspokoił i mogliśmy śpiewać dalej.  Niall i Zayn musieli zaśpiewać piosenkę 5 Seconds Of Summer - She Looks So Perfect.  Blondyn ze szczęścia zaczął skakać. Wzięłam swój telefon i nagrałam ich występ.  Ubawiliśmy się z nich. Dawno tak długo się nie śmiałam. 

**** dwie godziny później ****

-WYGRALISMYY!! -Wydarł się loczek -jesteśmy niepokonani skarbie -pocałował mnie w usta.
-to dziadostwo oszukuje!  -Krzyknął Lou
-niestety musicie pogodzić się z przegrana -zaśmiałam się
-co teraz robimy? -Spytał Zayn zmieniając temat.
-oglądamy film?  -Odezwał się Liam
-możemy. - Powiedziała Caro.
-jaki oglądamy? -Zapytał Niall
-toy story!  -Wydarł się Liam
-nieee!!  Znam to już na pamięć -jęknął Styles
-ja proponuje horror. - Wtrącił się Zayn.  Podszedł do polki z płytami i zaczął szukać czegoś ciekawego. - Może być obecność?
-dobra dawaj! - Odezwał się Niall
Malik podszedł do DVD i włączył.  Na początku film nie przypominał nawet horroru, dopiero po 30 minutach się rozkręcił.  Leżałam cały czas wtulona w Harrego z zamkniętymi oczami.  A po lewej stronie siedziała Car, która także była przyklejona do mojego ramienia.  Zaśmiałam się Na ten widok i położyłam głowę na torsie Hazzy.  Po godzinie film się skończył a Styles zaciągnął mnie do swojego Pokoju. Gdy weszliśmy zobaczyłam ze lezą tam już moje ciuchy.
-zrobiłem ci miejsce w mojej szafie -uśmiechnął się do mnie
-pomożesz mi się rozpakować?
-tak, ale to za chwile.  Mam cos dla ciebie.  Pamiętasz w ten dzień, co cię porwali to..  -Przerwał na chwile zastanawiając się, co dalej powiedzieć- to..  Kupiłem ci cos wtedy i chciałbym ci to teraz dac -usmiechnal się. Podszedł do szafki obok łóżka i wyjął z niej niewielkie pudełko. Podał mi je.  Powoli zaczęłam otwierać, co jakiś czas patrząc na Harrego.  Po chwili ujrzałam piękny naszyjnik.
-ja nie mogę tego od ciebie przyjąć, był pewnie bardzo drogi. - powiedziałam patrząc Na pudełko
-to jest prezent ode mnie i musisz go przyjąć.- przekonywał mnie
-dziękuje ci, naprawdę nie musiałeś
- ale chciałem.  Jesteś moją mała księżniczką i będę cię rozpieszczać jak tylko mogę - pocałował mnie w usta. Wplotłam swoje pace w jego włosy i lekko za nie pociągnęłam, na co Harry cicho jęknął a ja się zaśmiałam. 
Gdy się oderwaliśmy od siebie Loczek założył mi naszyjnik.  Później zeszliśmy na dół żeby przygotować kolacje.  Po zjedzeniu wróciliśmy s powrotem do pokoju, bo musiałam poukładać swoje ubrania.  Harry więcej mi przeszkadzał jak pomagał, ale i tak było śmiesznie.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejkaa ;)
oto nowy rozdział jest trochę dłuższy niż poprzednie, bo jestem chora i leże w łóżku ;/
dzisiaj nie spalam cała noc bo miałam tak zapchany nos katarem , że masakra..
słuchałam sobie cały czas muzyki ;)
usnęłam dopiero rano, jak mam kupiła mi jakieś krople ;(
Dziękujemy za wszystkie komentarze!
one naprawdę bardzo motywują do dalszego pisania;)
jeszcze raz dziękujemyyy ♥♥
KOCHAMY WASS ♥♥♥
Do następnego ~Sulu & Kudd ♥


czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 24. with hope for a better tomorrow.


**** Lily ****

Dlaczego się go boję, co się ze mną dzieję? Harry mnie nie skrzywdzi, kocham go a on mnie. Co oni mi zrobili? Zniszczyli mnie, bardzo. Za każdym razem, gdy widzę jakiegoś mężczyznę wydaje mi się jak by to był ten bandyta. Cały czas powtarzam sobie, że już jestem bezpieczna, że nic mi się nie stanie i kiedy jestem już rzeczywiście przekonana, że nic mi nie grozi przychodzi lekarz, a moja podświadomość mówi mi, ze zaraz wydarzy się coś złego.
-Panno Valious, musimy zrobić badania. - Doktor wziął moja rękę, aby pobrać krew, automatycznie ją cofnęłam mi. Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony, po czym -Czy coś Jest nie tak? -Nie odpowiedziałam, tylko tępo patrzyłam się na niego.
-Wezmę psychologa -powiedział raptownie -nie możemy tak tego zostawić -domyślił się wszystkiego, pewnie już wcześniej spotkał się z takimi przypadkami jak Ja. Po 15 min w drzwiach pojawiła się kobieta, mniej więcej po 40, wyglądała na sympatyczną.
-Witam – przywitała się i podeszła do łóżka. – Nazywam się Amanda Philips, jestem twoim psychologiem, postaram Ci się pomóc.


-ja.. – Miałam zaprotestować, powiedzieć, że nie potrzebuję pomocy, ale ugryzłam się w język. Nie mogę siebie oszukiwać, muszę to zrobić dla Harrego, nie mogę się go bać. – Dobrze.. – Dodałam tylko, a Amanda wyciągnęła notes i zaczęła coś zapisywać. Przyjrzałam się jej, była ładna, miała czarne, wijące się do piersi włosy, kości policzkowe, zielone oczy.. Wyglądała jak dobra, opiekuńcza mama, której nigdy nie miałam. W końcu zaczęłyśmy rozmawiać. Rozmawiało mi się z nią bardzo dobrze, pytała mnie o wszystko, co się działo, kiedy zostałam uprowadzona. Co chwila zapisywała coś w swoim granatowym notesie. Była bardzo miła, często się uśmiechała. Kiedy wizyta się skończyła czułam się lepiej?


**** Harry **** 

 -Jak to ma psychologa, po co Lily psycholog? - Spytałem mężczyznę, który właśnie przyszedł mnie powiadomić o tym, że moja dziewczyna będzie musiała chodzić na wizyty. -Chyba pan się już domyślił, że panna Valious po ostatnich wydarzeniach nabawiła się, można powiedzieć, fobii przed mężczyznami, może to brzmieć dziwnie, ale taka jest prawda. - Lekarz przetarł okulary niebieską chusteczką. -Ym.. Tak, rozumiem. - Mężczyzna kiwnął głową i odszedł. Uderzyłem ręką o bladą ścianę. Gdybym kiedyś spotkał tego chuja, co jej to zrobił zabiłbym go, na miejscu. Usiadłem i zakryłem twarz dłońmi, "muszę być silny, nie mogę się poddać, muszę pomóc Lily, muszę pomóc mojemu aniołkowi.."
Wszedłem do sali i zobaczyłem ze dziewczyna śpi.  Usiadłem obok niej na krzesełku i patrzyłem na nią. Nadal nie wierze ze zrobili jej tyle złego.  Boje się ze będzie się mnie bala tak jak na początku, gdy zobaczyliśmy się po operacji.
Minęła jedna godzina, druga a Lily nadal spala. W tym czasie była pielęgniarka i zmieniła jej dwa razy kroplówkę, lecz ona nadal spala. Po 30 minutach zaczęła cos mruczeć pod nosem i powoli otwierała oczy. Gdy mnie zobaczyła od razu na jej usta wdarł się uśmiech. Warto było siedzieć na tym stołku tyle czasu tylko po to by zobaczyć jak się uśmiecha.
-cześć się kochanie -powiedziałem cicho
-cześć, nie przywitasz się ze mną? -Spytała
Nie wiedziałem, co zrobić.  Przecież jeszcze wczoraj się mnie bala.
-yyy..Ale wczoraj...Wczoraj się mnie… bałaś.  A dzisiaj już nie? - Zacząłem się jąkać.
-była dzisiaj u mnie pani psycholog i z nią rozmawiałam. Powiedziała mi ze jak się kogoś kocha i ten ktoś ta osobę tez, to powinno się mu zaufać i nie bać się, bo cię nie skrzywdzi. A ja chyba mogę ci zaufać? -Wytłumaczyła mi
-oczywiście- przytuliłem ja lekko, bojąc się o jej zraniony brzuch-tak bardzo cię kocham -wyszeptałem jej na ucho
-ja ciebie tez…ja ciebie tez-odpowiedziała mi jeszcze ciszej
-mogę cię pocałować? -Spytałem niepewnie.
Ona nic nie odpowiedziała tylko powoli zaczęła zbliżać swoje usta do moich, aż w końcu złączyły się w jedność.  Od razu zacząłem oddawać pieszczoty. Ten pocałunek był taki inny.  Taki stęskniony, tak jakbyśmy nie byli ze sobą od lat. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.  Lily uśmiechnęła się patrząc na mnie
-oo!  Widzę ze już lepiej z tobą kochaniutka -wydarł się Louis, gdy wchodził do sali
-cześć Louis -zaśmiała się -tak, cały czas do przodu
-siemka!  -Powiedzieli równo Niall,  Zayn i Liam.
-hej,  hej -przywitała się z nimi.
-jak się czujesz?  -spytał zatroskany Niall
-już lepiej.  Mam nadzieje ze wyjdę jak najszybciej,  bo mam już dość leżenia w tym łóżku- zaczęła się śmiać, lecz zaraz przestał i złapała się za brzuch
-co się stało?  -Zapytałem zszokowany
-już jest dobrze-wydyszała-po prostu nie powinnam się chyba jeszcze śmiać.
-ale się na pewno jest dobrze? - Spytałem po raz kolejny.

-tak Harry. Nie przejmuj się.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemka, siemka!
dziękujemy wam za wszystkie komentarze ;)
przepraszamy, że po raz kolejny taki krótkie, ale no wiecie.. szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła..
to 3 gim. i każdy nauczyciel wymaga tyyle przed testami, że masakra..
jeszcze ponad miesiąc i po krzyku ;) 
ten tydzień miałyśmy cały zawalony...
w sumie to teraz powinnam się uczyć niemieckiego, bo jutro mam poprawę a wszystkiego jeszcze nie umiem.. ;(
następny tydzień mamy trochę luźniejszy, więęęc jak będzie sporo komentarzy tak jak pod poprzednim to napiszemy następny rozdział.
napiszcie co o tym rozdziale myślicie. Nawet nie wiecie jaką sprawia nam radość czytanie waszych opinii.
cieszymy się jak głupie. nieraz nawet płacze ze szczęścia po tym co nam napiszecie. 
Paa <3
~Sulu & Kudd


poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 23. everything gonna be alright.


**** Oczami Harrego ****

Gdy weszliśmy do szpitala i od razu zabrali Lily na blok operacyjny. Nie wiedziałem, co się dzieje. Dlaczego ja zabierają? Czy jest aż tak z nią źle? Nikt nie chce mi nic powiedzieć. Usiadłem pod salą i czekałem na jakaś informacje. Po 10 minutach przyszli chłopcy.
-Co się dzieje?-Zapytał zdyszany Louis
-czemu siedzisz pod sala operacyjna?-Zadał kolejne  pytanie Niall
-nic nie chcą mi powiedzieć –westchnąłem cicho.-Rozumiecie... Nic- mój glos się załamał.
-Wszystko będzie dobrze-przytulili mnie wszyscy a ja się rozkleiłem.
Nie mogłem dłużej powstrzymywać łez. Dałem im upust. Usiadłem z powrotem na podłodze pod sala i płakałem. Chłopcy szeptali coś pomiędzy sobą, aż w końcu został tylko Liam a reszta poszła. Usiadł obok mnie i po prostu przytulił. Tego mi najbardziej było trzeba.
-Jak się trzymasz? -Spytał zatroskany
-jakoś daje rade. Jak sobie pomyśle, ze mogliśmy przyjść trochę później. -Mój glos się załamał po raz kolejny, jak tylko pomyślałem o tym, co mogło jej się stać.
-wszystko się ułoży.
-mam nadzieje ze niedługo, bo dłużej nie wytrzymam. Chce z nią spędzić normalny dzień tak jak kiedyś. Usiąść porostu na kanapie. Poprzytulać się i pośmiać. Ale tak czuje ze prędko to nie nastanie.
-jeszcze będziecie mieć siebie dość -zaśmiał się
-mam nadzieje.
Siedzieliśmy w ciszy. Nikt z nas nie wiedział, co powiedzieć. Po kilku minutach przyszli chłopcy z jakimś jedzeniem na wynos. Gdy zobaczyłem jak Horan wżera od razu się zaśmiałem. Nie wiem gdzie on to wszystko mieści.
-Masz, zjedz -podał mi jakieś pudełko Zayn
- nie, teraz nic nie przełknę. Dziękuje.

****

Siedzimy pod tą salą już chyba ze 3 godziny. Chodzę w kółko albo siedzę na podłodze. Nie wytrzymuje już nerwowo. Nagle wybiegła jakaś pielęgniarka, ale nie zdarzyłem jej zatrzymać. Chwile później już nie było jej widać. Pomyślałem że zaraz pewnie będzie wracać. Nie myliłem się. Kilka minut później wracała już z powrotem, tylko że niosła dwie kroplówki krwi.
-co się dzieje? -Zapytałem przerażony
-Nie jest dobrze. Jej stan jest ciężki, potrzebuje dużo krwi, lecz to są nasze już ostatnie kroplówki z jej grupą.
-to gdzie można oddać krew?-Wtrącił się Zayn.
-proszę spytać tej pielęgniarki -wskazała na kobietę siedząca przy biurku -przepraszam, ale musze już iść.
-dziękujemy -odezwał się Liam.
Postanowiłem zrobić wszystko żeby uratować moją Lily. Razem z chłopakami poszliśmy do pielęgniarki, która wskazała nam kobieta, a ta od razu skierowała nas do wyznaczonego pomieszczenia. Na pierwszy ogień poszedłem ja. Od dziecka balem się igieł. Gdy tylko je widziałem od razu uciekałem. Ale postanowiłem ze tym razem dam rade. Musze....


*****

Z pomocą Louisa dałem rade. Gdybym miał być sam to na pewno chwile później by mnie nie było. Ale pomyślałem, dla kogo się poświęcam. Dla niej. Dla jedynej, jaka kocham. Mógłbym za nią umrzeć, jest moim aniołem, moim szczęściem, moją nadzieją na lepsze jutro, moim skarbem, moim całym światem.
-Dziękujemy panie Styles i proszę się nie martwić, pańska żona wyjdzie z tego cało – pielęgniarka uśmiechnęła się pokrzepiająco.
-Lily nie jest moją żoną, to moja dziewczyna. – Oddałem uśmiech.
Pielęgniarka odeszła już nic nie mówiąc. Wtedy zacząłem wyobrażać sobie nasz ślub, naszą wspólną przyszłość. Już wiedziałem, że to z nią chcę być do końca.
Wyszedłem na korytarz, Louis musiał jechać, mieli wywiad, ja nie miałem na to wszystko czasu.
-Harry! Matko!  Czemu mi nic nie powiedziałeś?  - Nagle Usłyszałem obok siebie piskliwy glos Caro. Usiadła.  Oczy miała czerwone od płaczu. Patrzyła się tępo na ścianę. 
-Jak mogłeś do tego dopuścić?  -Powiedziała powoli.
-Ja..  -Zacząłem.  Przerwała mi. 
-Nic nie mów.  Tak będzie najlepiej. Kiedy się dowiedziałam, od razu przerwałam sesje i pojechałam na lotnisko, nawet się nie spakowałam.
-teraz już tylko musi być lepiej.  -Szepnąłem jak by sam do siebie. 

****

Siedzieliśmy w klinice dwie godziny. W końcu podszedł do nas mężczyzna w białym fartuchu. 
-Pan Harry Styles? 
-Tak to ja- zerwałem się na równe nogi.
-Może pan wejść, ale tylko na 3 minuty.
-Dziękuję!  -Krzyknąłem podekscytowany.
-a pani, kim jest?  -Lekarz zwrócił się do Caroline.
-Jestem najlepsza przyjaciółka Lily.. -Powiedziała słabo Car. 
-Niestety pani musi poczekać, aż stan pacjentki się poprawi. - Blondynka nic się nie odezwała, tylko usiadła z powrotem na niebieskim krześle. Ja automatycznie pobiegłem w stronę sali, na której leżała Lily.  Otworzyłem drzwi i po cichu podszedłem do łóżka, na którym leżała moja dziewczyna. 
Chciałem ja przytulić, ale odepchnęła mnie, patrzyła na mnie jak na kogoś, kto chce jej zrobić krzywdę.
-Nie..... Lily, nic ci nie zrobię. - Glos mi się załamał. - Aniołku.. -Złapałem jej rękę.


-Harry, boję się Ciebie... Boję się każdego. - Jej źrenice były rozszerzone. Przeniosłem swoja dłoń na jej policzek. Zacisnęła powieki. 
-Nie bój się, proszę, Lily... - Nie wytrzymałem, zacząłem płakać jak dziecko.  Złapałem się za włosy.
-Kocham Cię Lily, nie rob mi tego, nie boj się mnie.. Lily, jesteś moim całym światem, nigdy Cię nie skrzywdzę... Proszę. -Schowałem twarz w dłoniach.
-Nie płacz.. Przepraszam, ja też Cię kocham. -Tym razem z jej oczu poleciały łzy. Pomimo tego że się bała, przytuliła mnie, tak mocno jak by nie chciała żebym kiedykolwiek odszedł.





















---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka! 
jest w końcu nowy rozdział ;)
niestety teraz nie mamy za bardzo czasu na pisanie ;(
niestety... jesteśmy teraz w 3 gimnazjum i wiecie... testy w tym roku. ;/
ale dziękujemy wam za wszystkie komentarze.
w sumie to dzięki nim znowu zaczęłyśmy pisać.
oby tak dalej ;)
dacie radę dobić do 10 komentarzy?
liczymy na was ♥
aaaaa, jak pewnie zauważyliście, jest nowy szablon. a to dzięki Kate Styles ;)
DZIĘKUJEMY CII ♥♥♥.
~Sulu i Kudd