piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 26. is beautiful, keep it up


Przyszedł listopad, Caroline wróciła dokończyć sesję, a Harry ten tydzień spędzał w pracy, był na drugim końcu Londynu, jutro miał wrócić. Bardzo za nim tęsknie. Układa nam się idealnie, kocham go jak nikogo innego, nie wyobrażam sobie bez niego życia. Założyłam na siebie brązowy, wełniany sweter i wyszłam na dwór. Było około 16, więc robiło się coraz ciemniej. Co dziwne, świeciło nadal słońce, które teraz przypominało wielką pomarańczę, która za chwilę miała się schować za horyzontem. Usiadłam na drewnianej ławce. Mijało mnie pełno osób, zabiegane matki, wracające ze sklepu spożywczego do domu, aby przygotować kolację, starsze panie, dzieci, z psem na smyczy. Nagle w mojej kieszeni zawibrował telefon. Na mojej twarzy momentalnie pokazał się szeroki uśmiech.

-Cześć skarbie! - krzyknęłam do słuchawki.
-no hej kochanie, co u Ciebie? - odpowiedział mi głos, który tak bardzo kochałam.
-po za tym, że cholernie za tobą tęsknię i nie mogę już bez Ciebie żyć, to wszystko okej. - uśmiechnęłam się, jak by sama do siebie.
-też za tobą tęsknię, nawet nie wiesz jak bardzo - westchnął - jesteś na spacerze, czy kupiłaś sobie psa? -zaśmiał się. Dopiero teraz zorientowałam się, pod moimi nogami siedział pies, który szczekał na mnie swoim piskliwym głosem.
-nie, to znaczy tak, jestem na spacerze, ale ten pies, którego słyszysz nie jest mój.
-okej, haha, a... o której wracasz do domu? -zapytał, ale nie wiem po co, przecież go nie ma..
-za pół godziny, może trochę więcej, a co?
-nic, tak pytam. - zaśmiał się - muszę lecieć kochanie, pa! - krzyknął do słuchawki i się rozłączył, jeszcze chwilę trzymałam komórkę przy uchu, wsłuchując się w dźwięk kończący połączenie. "Co mu do cholery odbiło?" pomyślałam i wzruszyłam ramionami. Posiedziałam jeszcze chwilę. Zrobiło się bardzo zimno, więc bardziej zacisnęłam sweter i ruszyłam w stronę domu.
- o mój boże! - zakryłam ręką usta - ktoś się włamał! - w domu były porozpalane wszystkie światła. Musiałam się przekonać co się stało. Bałam się, cała się trzęsłam, ale dzielnie weszłam do środka. Przywitała mnie grobowa cisza. Tylko zegar niespokojnie wybijał rytm. poszłam w stronę salonu. Zobaczyłam na podłodze płatki róż, serce mi szybciej zabiło. Szłam drogą, usypaną z moich ulubionych kwiatów, aż doszłam do sypialni mojej i Harrego. Otworzyłam drzwi i mnie zamurowało. Cała podłoga usypana była czerwonymi płatkami wszędzie stały białe świece, a na samym środku stał On, ubrany w dopasowaną marynarkę i obcisłe brązowe spodnie. W ręku trzymał bukiet róż.
-Pomyślałem, że wrócę wcześniej i zrobię Ci niespodziankę. - podeszłam do niego, kwiaty odłożył na stolik obok. Do oczu naszły mi łzy, wzruszyłam się cholernie. Od razu rzuciłam się Loczkowi na szyję, a on wpił się w moje usta.
Podnoszę ręce do góry i splatam je na jego karku. Lekko dotyka moich ust swoimi wargami.  To jest bardzo delikatny pocałunek. Rozchylam lekko usta, a on korzysta z okazji. Całuje mnie coraz bardziej zachłannie. Stoję na palcach trzymając Loczka za szyję. Prawie brakuje mi powietrza. Ręce przesuwa po moich plecach, aż do samego tyłka. Podnosi mnie i podnosi mnie na swoje biodra. Wsuwam palce w jego włosy. Odrywamy się gdy brakuje nam tchu, a po chwili znów całujemy. Jest mi gorąco. Harry lekko kładzie mnie na łóżko. Zaczyna całować mój obojczyk, a co się śmieje. Czuję jak on także się uśmiecha zaraz przy mojej skórze. Jęknęłam gdy przygryzł ją.

- zróbmy to- powiedziałam cicho Stylesowi do ucha.
- ale jesteś pewna?- spytał a ja momentalnie zrobiłam się czerwona.
-Tak.
Delikatnie zaczął zdejmować mój sweter, który miałam na sobie. Oczy mu się rozszerzyły gdy zobaczył mój czarny koronkowy stanik. Zajęłam się jego koszulką i chwilę później mogłam podziwiać tego tors. Wkłada dłonie pod moje plecy i rozpina mój stanik.  Trochę się krępuję. Ktoś po raz pierwszy widzi mnie nagą. Przejeżdża ustami po mojej szyi i dekolcie. Wzdycham czując jego pocałunki na moich piersiach. Miętolę w palcach pościel. Podnoszę się minimalnie tak że wyginam się w łuk. Zjeżdża ustami na mój brzuch. Ledwo mogę złapać powietrze. Chwilę później leże pod nim tylko w cienkich majtkach. Nie byłam mu dłużna i on też był w samych bokserkach. Zsuwa ze mnie majtki. Delikatnie dotyka mnie palcami. 
- jesteś piękna- wyszeptał mi na ucho- i tylko moja
-Twoja- powtórzyłam za nim.
 Patrzę na niego. Jest taki przystojny. Przygniata mnie swoim ciałem. Całuje mnie w usta i we mnie wchodzi. Powoli i delikatnie. Rozpycha mnie od środka.  Praktycznie nie czuję bólu, jestem zbyt zajęta tymi wszystkimi doznaniami. Jego ruchy są płynne ale naprawdę robi to subtelnie. Z moich ust wydobywają się jęki. Chcę go bardziej, chcę go całego.  Wypycham biodra w jego stronę. Wchodzi jeszcze głębiej. Krzyczę jego imię bliska spełnienia. On tylko mnie całuje i przyspiesza.  Opadam spełniona na łóżko. Boże...Głęboko i szybko oddycham. Przytula mnie do siebie. Próbuję zasnąć, ale rozprasza mnie jego dotyk. Trzyma rękę na moim brzuchu i przytula się do moich pleców.  Zamykam oczy kładąc dłoń na jego dłoni. Przesuwam po niej palcami. Całuje mnie w ramię.
- kocham cię- szepcze mi do ucha.
- ja ciebie też kocham- mówię nieco głośniej i usypiam.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam was ;)
Bardzo się na was zawiedliśmy... ;(
bo pod poprzednim były tylko 3 komentarze.
Dajcie z siebie wszystko i nie zawiedźcie nas teraz.
rozdział jest dłuższy niż poprzednie ;)
mam nadzieję, że scenka +18 nam w miarę wyszła ;)
a tak wgl to jutro jedziemy do Warszawyy!!
bedzie meega!!
~Sulu&Kudd



CZYTASZ= KOMENTUJESZ

5 komentarzy: