piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 2. Future starts today, not tomorrow.

Usiadłam wygodnie na samolotowym fotelu,  obok mnie usiadła młoda kobieta około 30 lat z synkiem,  był cudowny, miał kręcone włosy,  które były porozrzucane w każda stronę i duże brązowe oczka,  ozdobione długimi rzęsami,  wyglądał jak anioł. Kiedy usadowił się wygodnie na swoim miejscu,  uśmiechał się do mnie przyjaźnie, co ja odwzajemniłam. Nawet nie zauważyłam, kiedy samolot wzbił się w powietrze.  Postanowiłam iść spać. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam playlistę Eda Sheerana. 


Niestety nie mogłam zasnąć, za bardzo byłam zafascynowana oglądaniem widoków,  które ukazywały mi się za oknem. Były cudowne. mnóstwo kłębiących się chmur, które były oświetlone blaskiem słońca, ten widok zapierał dech w piersiach. Szybko wyciągnęłam swój telefon i zrobiłam kilka zdjęć.


Schowałam telefon i oddalam się marzenia. Otworzyłam oczy,  było już ciemno,  czyżbym przespała cały lot? Rozejrzałam się, wszyscy mieli zapięte pasy, zrobiłam to samo.  W końcu wylądowaliśmy. Kiedy wyszłam z samolotu podszedł do mnie ten sam chłopczyk, który jeszcze przed chwila siedział obok mnie w samolocie, uśmiechnął się i podał mi czerwone serduszko wycięte z papieru - miałem je dać mojemu tatusiowi,  bo ostatnio był bardzo smutny - powiedział i spuścił główkę na dół - ale pomyślałem,  ze tobie przyda się bardziej - podniósł na mnie swe oczy i po raz kolejny obdarzył mnie swoim szczerym uśmiechem. 
-Dziękuję,  bardzo dziękuję - odpowiedziałam i przytuliłam małego aniołka. Już za chwile widziałam jak odchodzi ze swoja mamą.  po tym miłym geście poczułam się znacznie lepiej,  wiedziałam, ze od teraz będę się tak czuła coraz częściej,  bo w końcu los się do mnie uśmiechną i dal mi szanse na realizacje marzeń.
Zabrałam swoje walizki i ruszyłam przed siebie. W pewny momencie usłyszałam pisk, rozejrzałam się i zobaczyłam większa grupkę ludzi, niektórzy trzymali kamery, aparaty, a inni wymachiwali kartkami. Ruszyłam w kierunku grupki , chciałam się dowiedzieć co się tam dzieje. Nagle poczułam, ze lecę, a już po chwili zaczął towarzyszyć mi ogromny ból głowy. 
***2 godziny pozniej ***
 -o mój Boże! Już myślałam, ze siebie nie obudzisz! Leniwie rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając miejsca z którego dobiegały słowa. Po chwili dopiero zorientowałam się, ze leżę na łóżku, a obok mnie siedzi nieznajoma mi dziewczyna o blond włosach i szeroko otwartych jasnych oczach.
 -gdzie ja jestem? Co się stało? - odważyłam się w końcu odezwać.
 -to ty nic nie pamiętasz? - blondynka była bardzo zaskoczona moja reakcja - biegłaś gdzieś, a ja na ciebie niechcący wpadłam, mi nic się nie stało, ale ty podczas upadku musiałaś się nieźle uderzyć w głowę. 
-Ile już tu leżę? 
-od jakichś dwóch godzin, przepraszam cię, mogłam uważać, w ramach przeprosin zabieram cię na kawę, co ty na to? - nieznajoma uśmiechnęła się szeroko. 
-um, ja nie... 
-to super! Jak tylko dojdziesz do siebie to idziemy! -Przerwała mi. Nie było sensu się z nią kłócić, wiedziałam kto wygra.
-Jak masz na imię? -Spytała mnie dziewczyna 
-nie wiem, czy mogę Ci powiedzieć, nie znam Cię. Blondynka wybuchła śmiechem. 
-Um.. przepraszam, myślałam, ze mnie znasz, mało kto mnie nie zna -zamruczała pod nosem. -W takim razie nazywam się Caroline, a dokładniej Caroline Green. -Przedstawiła się i podała mi rękę.
 -kojarzę twoje nazwisko -zamyśliłam się i dopiero po chwili zaczęłam coś kojarzyć
 -O boże! No tak! - puknęłam się dłonią w czoło -czy ty jesteś tą modelką? Tą Caroline Green? - zerwałam się z łóżka. Caroline ponownie się zaśmiała 
- tak, to ja - odpowiedziała z uśmiechem
 -ale jak to... jakim cudem.. 
-Ci! wszystko opowiem ci jak będziemy w kawiarni, tylko powiedz mi jak masz na imię. - uśmiech nie schodził z jej twarzy. 
- Lily -rzuciłam krótko.
 -Więc milo Cię poznać, Lily. – odpowiedziała Caroline.
**** jakiś czas później w kawiarni****
- co panią podać?- zapytał przyjaźnie kelner.
- ja poproszę duża latte i kawałek ciasta czekoladowego- powiedziała Caro i spojrzała się na mnie.
-poproszę to samo- odpowiedziałam bez zastanowienia.
Kelner szybko się oddalił a pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza. W końcu przerwała ja Carolina.
- opowiedz mi coś o sobie- powiedziała.
- wiec, mam 18 lat, pochodzę z Polski a dokładniej z Warszawy i przyleciałam tu żeby spełniać swoje marzenia.  
- ooo! Słyszałam coś tam o Warszawie. Podobno są tam największe korki na świecie- zażartowała Caro.
- tak, niestety to prawda… czasem mnie denerwował, ale mam nadzieję, że już tam nigdy nie wrócę.- powiedziałam stanowczo.
- Czemu nie chcesz tam wracać? – spytała.
- To bardzo długa historia.- powiedziałam szybko.
- ale mamy czas. Proszę opowiedz mi, może będę w stanie Ci pomóc.
Czułam że mogę jej zaufać, więc zaczęłam opowiadać o mojej matce alkoholiczne i ojcu, który się na mnie wyżywa. 


****Jakiś czas później****

W między czasie kelner przyniósł na nasze zamówienie a ja kontynuowałam dalej moją historie.
- nie wiedziałam, że miałaś takie trudne dzieciństwo- powiedziała zmartwiona Carolina.
-nikt nie mógł wiedzieć. Ty byłaś drugą osobą, którą to opowiedziałam. Pierwsza była moja babcia, to dzięki niej spełniam teraz swoje marzenia i od niej dostałam pieniądze na ich spełnianie. Tylko mam jeszcze jeden problem. Nie mam gdzie dzisiaj spać… muszę poszukać jakiegoś taniego hotelu. Pewnie minie trochę czasu zanim znajdę swoje mieszkanie i jeszcze pracę.
- o mieszkanie się nie przejmuj. Możesz zostać u mnie tyle ile chcesz.- powiedziała zadowolona Caro.
-nie będę Ci się narzucać, pewnie będę Ci tylko przeszkadzać.
- Nie! Naprawdę będę się cieszyć jak ze mną zamieszkasz. Znajdziesz sobie na spokojnie pracę i zobaczymy co będzie dalej. Nie możesz teraz być sama w tym wielkim mieście. Proszę zamieszkaj ze mną.
- Ok. Ale nie za długo. Znajdę tylko pracę i się wyprowadzę.
- ale się cieszę!- odpowiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Caro.
- ale będę dokładała się do wszystkich opłat- powiedziałam na co tylko Carolina się skrzywiła.
-nie, naprawdę nie musisz. Stać mnie nawet na utrzymanie kilku domów- zaśmiała się.
-ale wtedy będę się źle czuć z wiadomością że Ci się nie dokładam. 
- nie przejmuj się, nie myśl o tym. 
- Ok.
- to może pójdziemy do domu i pokarzę Ci Twój nowy pokój.
- więc chodźmy- odpowiedziałam z entuzjazmem.


komentujcie, bo to strasznie motywuje. <3


5 komentarzy:

  1. bardzo fajne ;))
    zapraszam też do mnie na > troublemakerimagine.blogspot.com
    piszę fanfiction o chłopcach i byłoby mi ultramiło gdyby ktoś zajrzał i skomentował
    dziękuję x

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawie sie zaczyna :D mam nadzzieje że dalej bedzie tak samo ciekawie jak teraz :D czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie też się podoba, szkoda że tak późno zajrzałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Caly czas jestem na blogu .....
    Co z tego , ze jest 23:20 :)
    Jeszcze posiedze z godzinke i ide spac , bo tata bedzie mi kazal wstawac o 9 :)
    SUPER OPOWIADANIE , MNIE SUPER WCIĄGA ! :D

    OdpowiedzUsuń