piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 10. But what I know is I wasn’t meant to walk this world without you.

-Lily, mogę wejść? -Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Jasne Car, nie pytaj tylko wchodź. Blondynka obrzuciła mnie szerokim uśmiechem i usiadła na brzegu łóżka.
-List do Ciebie -wyjęła zza pleców zdobiona kopertę.
-Do mnie? Odkąd tu mieszkam jeszcze nic do mnie nie przyszło. - Odebrałam od przyjaciółki list. Zaczęłam się nim bawić, i obrazach w palcach.
-No, na co czekasz? Otwieraj -Caro się niecierpliwiła. Zaczęłam powoli odpakowywać kopertę. Wyjęłam z niej fioletowy, pergaminowy papier. Rozłożyłam i zaczęłam czytać na glos.

 "W parku stoi pewna ławka, wszyscy się nią zachwycają, podobno, kiedy się na niej usiądzie spełnia się jego marzenie. Odszukaj ją, usiądź i pomysł, czego najbardziej pragniesz. Xoxo "

 Skończyłam czytać i spojrzą na Car. Oczy miała rozwarte ze zdziwienia, a usta okrywał szeroki uśmiech.
-Czemu tu jeszcze siedzisz -spytała -leć do tego parku i dowiedz się, o co chodzi. -Wstała z łóżka i zaczęła mnie z niego ściągać -no szybciej!
-Dobra, idę, ale jak mnie zgwałcą to będzie twoja wina. -Zaśmiałam się. Ubrałam się i zeszłam zjeść coś na szybko. Kiedy wszystko wzięłam poszłam do parku. Po kilku minutach bezczynnego chodzenia w końcu znalazłam jakaś ławkę, która była bardziej oryginalna od reszty. Usiadłam na niej
-Niech wszystko się ułoży - powiedziałam do siebie po cichu. Wtedy ktoś do mnie podszedł, a mianowicie był to starszy mężczyzna około pięćdziesiątki, usiadł obok mnie i bez słowa podał mi kopertę, taką samą, jaka dala mi Car. Po chwili powiedział:
- liczę, ze wszystko się ułoży -posłał mi ciepły uśmiech i odszedł. Nie wiedziałam, o co może chodzić, byłam bardzo zdziwiona. Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej kolejny tego dnia list.

"Miły starszy pan, prawda? Jeżeli to czytasz to znaczy, ze pomyślałaś życzenie. Teraz chodź pod Big Bena, tam pokierują cię dalej "

 Ruszyłam w stronę wyznaczonego miejsca. Włożyłam słuchawki do uszu. Nawet nie wiem, kiedy dotarłam na miejsce, nie zauważyłam niczego szczególnego. Po chwili podjechała czarna limuzyna, z której wyszedł przystojny chłopak w czarnym garniturze i powiedział, że mam z nim jechać. Przez chwile wahałam się, ale wsiadłam i ruszyliśmy. Niestety nie wiedziałam gdzie jedziemy, bo szyby w aucie były przyciemnione. Zaczęłam się bać, że ktoś może mi coś zrobić. W końcu auto się zatrzymało a chłopak wyszedł i otworzył mi drzwi. Wysiadłam i nie wiedziałam, co się dzieje. Zobaczyłam czerwony dywan wysypany płatkami róż, która prowadziła do śnieżno białej altanki, którą obiegał bluszcz z różnymi rodzajami kwiatów.
Na samym środku stał nakryty stół a obok niego przepiękny chłopak z burzą loków na głowie. Odwróciłam się a samochodu już nie było. Postanowiłam iść do altany. W tle leciała spokojna muzyka. Zaczęłam zbliżać się do niego a on nagle się odwrócił i zaszczycił mnie przepięknym uśmiechem.
- Witaj Piękna! Widzę, że trafiłaś.- Podszedł do mnie i pocałował w policzek.
- Hejj, to wszystko dla mnie?- Niedowierzałam w to, co widzę.
- oczywiście. Wszystko dla Ciebie.- Odparł uśmiechnięty od ucha do ucha - podoba się Ci się?
- czy mi się podoba?! Ty się jeszcze pytasz?! Nikt nie zrobił dla mnie czegoś tak pięknego!- Powiedziałam i mocno go przytuliłam
 - Kocham cię – powiedział cicho mi na ucho. Milczałam. Przez jakiś czas zastanawiałam się, co mu powiedzieć. Postanowiłam dłużej już nie ukrywać swoich uczuć. Przemyślałam wszystko, postanowiłam, że jestem gotowa na następny krok.
- Harry muszę ci coś powiedzieć- zaczęłam cicho.
- słucham- powiedział zaciekawiony.
- ja też Cię kocham.- Odparłam cicho i oblałam się rumieńcem. Przytuliłam się jak najmocniej umiałam i schowałam twarz w jego szyi. Loczek wziął mnie na ręce i zaczął kręcić wkoło. Zaczęłam piszczeć jak opętana.
- Puść mnie! Harry!- Zaśmiałam się Powoli opuścił mnie na ziemię i zaczął zbliżać twarz do moje. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach, przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym, bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami. Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą współpracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym, po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy, . On jednak mnie nie puścił. Przytuliłam się do niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Gładził mnie po włosach jedną ręką, drugą cały czas mnie trzymał, jak gdyby bał się, że ucieknę. Ale nie zamierzałam tego zrobić. Miałam dość powstrzymywania się. Chciałam żyć chwilą i nie martwić się o konsekwencje. Chciałam być z nim tu i teraz. Chciałam go czuć, jego dotyk, jego oddech. Przestał się liczyć czas, przestał się liczyć świat tylko my. Powoli odsunęliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy.
- może w końcu coś zjemy?- Zaśmiał się Harry. Przytaknęłam i usiedliśmy do stołu. Kolacja była pyszna. Loczek pochwalił się, że sam ugotował kurczaka, którego jedliśmy. Cały czas rozmawialiśmy o najróżniejszych rzeczach. Śmialiśmy się, gadaliśmy. Spędziliśmy tak cały wieczór.
- może dzisiaj będziesz spać u mnie?- Spytał się
- no okej, ale nie mam ciuchów.
- zawsze mogę ci coś pożyczyć- uśmiechnął się promiennie Harry, na co ja odpowiedziałam tym samym.
- Zbieramy się?
- tak. Robi się zimno.- Jak to powiedziałam chłopak zdjął z siebie marynarkę i zarzucił mi na ramiona.
 - dzięki- powiedziałam i go przytuliłam a on położył rękę na mojej talii. Ruszyliśmy w stronę auta.
- woow! Jaki samochód? Ile ich masz?
- wiem, robi wrażenie. Sporo- zaśmiał się. Wsiedliśmy i ruszyliśmy w stronę domu Hanzy. Chwilę jechaliśmy w ciszy. Po jakimś czasie Harry zadał mi pytanie
-posłuchaj, czy ty mówiłaś prawdę, no wiesz..
-Tak Harry - posłałam mu ciepły uśmiech, co on odwzajemnił.
 -Ale, co tak najbardziej we mnie kochasz? - Spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem. Zmyśliłam się. " Właśnie.."
-Za wszystko, kocha się za nic, prawda? Nie musi być żadnego powodu. Spojrzałam na niebo. Tego wieczoru było piękne. Oświetlone mnóstwem migoczących gwiazd.
-A ty Harry?
-Co ja?
- za co mnie kochasz? - Zadałam pytanie, a moją twarz oblał rumieniec.
-Za wszystko -zaśmiał się, lecz los chwili spoważniał i dodał
-Za to jak pięknie się uśmiechasz. Zawsze, kiedy widzę Cię smutną chcę coś zrobić, zęby na twoja twarz wkradł się, chociaż malutki uśmiech. Kocham Cię za to jak próbujesz odgarnąć swoje włosy z twarzy, kiedy wieje wiatr, kocham Cię za to, kiedy się rumienisz, kocham Cię, kiedy się denerwujesz, obrażasz, kiedy robisz różne miny, kiedy zamyślasz się, kiedy patrzysz prosto w moje oczy, kiedy, po prostu za wszystko, Lily, jesteś idealna. - ja niestety posiadam wiele wad, np. kieruje się emocjami i przez to kiedyś dostane kopa. Szczególnie, jeśli chodzi o takie sprawy jak miedzy nami. Ale plus jest jeden tej całej sytuacji...Po raz pierwszy powiedziałam, co czuje nic nie ukrywając.
- Powtórnie spojrzałam na niebo. W tej samej chwili zatrzymaliśmy się przed domem Hazzy.
-Może i tak, ale już powiedziałem, dla mnie jesteś idealna, nie zamieniłbym Cię na nikogo. Posmutniałam.
 -Nie mów czegoś, czego nie jesteś pewien, spójrz na niebo, Hazz. Jest piękne tej nocy, prawda? -Przytaknął
-jest piękne tylko, dlatego, ze ozdabia je miliardy połyskujących, niczym diamenty gwiazd. Jeśli gwiazdy zakryją chmury, już nie będzie piękne, nikt nie zwróci na niego większej uwagi. Tak samo będzie ze mną. Jeśli mnie przestaniesz kochać, zgasnę, zniknę, będę niczym, będę tym, czym byłam zanim przyjechałam do Londynu. Rozumiesz mnie? -Popatrzyłam na niego. Jego oczy były zaszklone. Odwrócił się w moja stronę i lekko pocałował w usta.
-Nie przestane Cię kochać, nie umiałbym Cię zostawić. Nie umiałam mu odpowiedzieć. Po chwili wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu.
-Co tak cicho -rozejrzałam się po salonie.
-Może ich nie ma, -Hazz wzruszył ramionami. -Nie, jednak są.. -Uśmiechnął się i nawet nie zauważyłam, kiedy przygniotła go 4 chłopaków.
-udało się? -Spytał go szeptem Lou i popatrzył katem oka na mnie. Styles tylko rozszerzył usta w szerokim uśmiechu i zrzucił chłopców z siebie. Po 15 minutach zdecydowaliśmy, ze nie będziemy się nudzić tylko obejrzymy film. Padło na horror "cholera, umrę ze strachu " pomyślałam i usiadłam po miedzy Harrym i Niallem. Na ekran nie patrzyłam prawie wcale, cały czas byłam wtulona w Harrego. "Nigdy więcej "
 -świetne to było -Niall zerwał się z kanapy po skończonym seansie.
-Najlepsza była scena jak ten duch ją zaatakował -dodał rozbawiony Liam.
-chłopaki, ja idę spać. -Ziewnął Zayn. Po 5 minutach nikogo już nie było w salonie oprócz mnie i Harrego.
-Idziemy? - Spytał cicho.
-chyba nie dam rady, nienawidzę horrorów -nie chciałam otworzyć oczu. Poczułam jak Hazza bierze mnie na ręce.
-Postaw mnie, jestem za ciężka -protestowałam
-jesteś leciutka -położył mnie na łóżku w swojej sypialni. -Masz figurę lepsza niż nie jedna modelka. -Zaczął całować mnie po całej twarzy. Odsunął się na chwilę, a później znowu do mnie przywarł. Składał pocałunki na mojej szyi. Nagle poczułam ból.
- Harry.. – Wyszeptałam - czy ty właśnie zrobiłeś mi malinkę?- Zaśmiałam się.
-Tak- powiedział z dumą- nawet kilka- jego usta rozszerzyły się w promiennym uśmiechu. Nadal się całowaliśmy. Po chwili nie miałam już na sobie t-schirtu. Zdałam sobie sprawę,  że jest jeszcze za wcześnie. Przecież my nie jesteśmy nawet razem. Harry nie pytał się mnie o zdanie. Musiałam jak najszybciej to przerwać, bo i tak doszło to za daleko. Kocham go, ale dla mnie jest jeszcze za wcześnie na pierwszy raz.
- ja nie mogę…- wydusiłam z siebie. - Jeszcze jest za wcześnie dla mnie. Przepraszam
- rozumiem, nie będę nalegał. Wiem, że to dla Ciebie jest trudne, ja będę czekał tyle, ile będziesz chciała.
- dziękuję ci.- Powiedziałam i przytuliłam go Postanowiłam iść wziąć szybki prysznic. Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie mam, w czym spać.
- Harry, pożyczysz mi jakąś koszulkę i bokserki?- Uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę.
- oczywiście kotku- odwzajemnił uśmiech Styles.
- to ja zaraz wracam. Idę pod prysznic.
– okej, czekam. Weszłam do wielkiej łazienki Loczka, szybko zdjęłam dzisiejsze ciuchy i weszłam pod prysznic. Włączyłam sobie radio i zaczęłam śpiewać. Po 15 minutach wróciłam do pokoju Harry’ego.
- ładnie śpiewasz – pochwalił mnie.
- dzięki – zarumieniłam się.
- to teraz idę ja, za moment wracam - odezwał się i wyszedł. Położyłam się na łóżku. Zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, że mu powiedziałam o swoich uczuciach. Ufam mu i mam nadzieję, że nie stracę go. 10 Min później loczek leżał już ze mną.
- ale jestem zmęczona po dzisiejszym dniu.
- ja też, i to bardzo. Może idziemy już spać?- Spytał się.
- w tym momencie o tym najbardziej marzę.
- a nie o całusie na dobranoc ode mnie?- Loczek zrobił smutną minkę
- o tym też oczywiście- powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- a teraz możesz iść spać - wyszeptał mi do ucha Hazzy i ucałował w głowę.
- dziękuję ci za dzisiejszy dzień.
 - nie to ja dziękuje! Za to, co mi dzisiaj powiedziałaś i mam nadzieje, że jeszcze usłyszę te słowa nieraz.
- kocham cię. – szepnęłam - O te słowa Ci chodziło? - spytałam zadziornie.
- tak. Ja ciebie też kocham- Harry był wyraźnie zadowolony. pocałowaliśmy się jeszcze raz i odpłynęliśmy do krainy Morfeusza.


---------------------------------------------------------------------------------------------------
no to mamy rozdział 10. 
zastanawiamy się czy pisać dalej, nie wiemy czy wam się podoba, jeżeli ktoś czytał niech zostawi komentarz, może to być zwykła kropka. ;)
kochamy was. <3
;3
mamy już następny rozdział napisany tylko potrzebujemy waszych komentarzy. ;)

3 komentarze: