wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 22. I have my treasure.


-Jak się czujesz kochanie?  -Zaśmiał mi się prosto w twarz. Nie odpowiedziałam.  -Widzę, ze nie chcesz rozmawiać.. -Już miał mnie ponownie uderzyć, kiedy ktoś go powstrzymał.
- Mike!  Nie rob tego! -Poczułam przebłysk nadziei. Do mężczyzny podeszła dziewczyna, była mniej więcej w moim wieku. Była bardzo ładna, ale wyglądała jak dziwka, to pewnie przez to ubranie, pomyślałam.  -Słuchaj skarbie, może ja z nią pogadam, przemowie jej do rozsądku, nie psuj jej ładnej buzi?  Dobrze? – Uśmiechnęła się do niego.
-ok, tylko tak żeby zrozumiała- spojrzał się na mnie.
-nie ma sprawy- powiedziała i zaczęła iść w moim kierunku.
- nie dotykaj mnie!- Wydarłam się, gdy chciała dotknąć mojego policzka.
- nie ty tu dyktujesz zasady, mała. Jak nie będziesz mnie słuchać to przyjdzie Mike i znowu cię pobije. Chcesz tego?
Skinęłam głową na „nie” i spuściłam głowę w dół. Nie chcę widzieć już więcej tego obrzydliwego faceta. Przez niego wszystko mnie boli, z każdym ruchem.  Nienawidzę go za to, co mi zrobił.
- chcę ci tylko pomóc. Musisz mi zaufać.- Powiedziała już milszym głosem.
- jak mam ci tak po prostu zaufać po tym, co mi zrobiliście?!- Odezwałam się z sarkazmem.
- nie masz innego wyjścia, jeśli chcesz przeżyć. Podaj mi numer do Twojego chłopaka.
- po co ci?- Spytałam zaciekawiona.
- zadzwonię do niego i powiem gdzie jesteś.
Postanowiłam jej zaufać i podałam jej ciąg liczb. Chyba nic gorszego nie może się stać.

****oczami Hazzy****


Siedziałem zdołowany w salonie z chłopakami i myśleliśmy, co robić dalej. Lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Nie ma jej ze mną już od 6 dni, a ja po prostu szaleje bez Lily. Nie mogę się na niczym skupić. Bez przerwy o niej myślę. Boję się, że zrobili jej coś złego. Nagle poczułem wibracje. Wyjąłem z kieszeni telefon i zobaczyłem, że dzwoni nieznany numer.
- chłopaki!- Wydarłem się- cicho! Ktoś do mnie dzwoni!
Obrócili się w moją stronę i kazali odebrać.
- Halo?- Spytałem niepewnie.
- nie mam wiele czasu- odezwała się kobieta.- Wiem gdzie jest twoja dziewczyna.
-gdzie?- Wstałem z kanapy i zacząłem chodzić w te i s powrotem.
- jest w opuszczonej fabryce drewna poza Londynem.
-wiem gdzie to jest!- Ucieszyłem się- zaraz tam będę.
- pośpiesz się, bo….- Nie dokończyła, bo coś nagle przerwało.
- chłopaki wiem gdzie jest Lily!!!- Krzyknąłem.- Jedziemy!
Wszyscy szybko wstali z kanapy, założyliśmy szybko buty i ruszyliśmy do auta.
- musimy zadzwonić na policje.- Odezwał się Liam
- a co będzie jak ją zabiją za to? Nie możemy ryzykować!- wkurzyłem się
- ale Harry, tak czy inaczej musimy do nich zadzwonić- powiedział spokojniej Malik
- masz rację.- Przyznałam mu.- To powiadomcie ich.

****

Biegaliśmy wszędzie, ,szukając Lily, ale jej nigdzie nie było. Co jeśli trzymali ją gdzie indziej? Traciłem już nadzieję, lecz odzyskałem ja, gdy usłyszałem szelest. Nie tracąc ani chwili pobiegłem tam. Otworzyłam drzwi. Była tam, cała brudna od ziemi, która była pod nią. Na twarzy i rękach miała setki siniaków, zobaczyłem także mężczyznę, który już chciał wyjąć broń, ale nie zdążył, bo się na niego rzuciłem i zacząłem go bić. Byłem o wiele silniejszy od niego i od razu powaliłem go na podłogę. Usłyszałem przeraźliwy krzyk i płacz Lily i natychmiast się od niego odsunąłem i poszedłem w jej stronę padając przed nią na kolana. Czułem jak drży. Była przerażona i bała się mnie.
-nie bój się mnie skarbie. To ja.. Harry- powiedziałem załamanym głosem.
- dziękuję Ci- przytuliła mnie mocno. Chwilę później wkroczyła policja i zabrali ten jebanego chuja, który znęcał się nad Lily.
- karetka przyjechała- oznajmił Louis.
- chodź kochanie. Musisz jechać do szpitala- odezwałem się cicho.
- ale nie zostawiaj mnie. Proszę
- nigdy Cię już nie zostawię.- Wziąłem ją delikatnie na ręce i wyszliśmy z budynku. Od razu podlecieli do nas ratownicy i pokierowali mnie do karetki.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
i wszystko jasne ;)
Lily się odnalazła po kilku rozdziałach ;d
pewnie czekaliście na ten moment ;]
pod poprzednim rozdziałem nie było 7 komentarzy lecz 5 ;(
to nas trochę zesmuciło ;[
jeśli to czytasz to proszę skomentuj.
zostaw chociaż kropkę, żebyśmy wiedziały, że to czytasz ;)
dziękujemy wam wszystkim ;D

7 KOMENTARZY NASTĘPNY ROZDZIAŁ

Bay *___*

9 komentarzy: